piątek, 18 kwietnia 2008

Nalej sobie jeszcze herbaty, Alicjo

Moja lubic malenczuk. Moja monz lubic malenczuk too.


Jest to jedna z niewielu plaszczyzn na ktorych spotykaja sie nasze, rozbiezne skadinad, stanowiska.
Miedzy nami wystepuje bowiem zbyt wielka roznica plci. I kladzie sie cieniem na naszej dozgonnej przyjazni.


No bo tak:
Jezeli rozmawiam z kobieta to ona mi patrzy w oczy i sprawia wrazenie, ze mnie slucha.
Jesli rozmawiam z facetem to on patrzy mi w oczy i sprawia wrazenie, ze mnie slucha. Pod warunkiem, ze chce mnie przeleciec.


Jesli rozmawiam z malzonkiem to sluchaja mnie jego plecy.
Sluchaja mnie bardzo uwaznie i twierdza, ze maja podzielna uwage.


W zasadzie juz dawno zostalabym lesbijka ale tu znow peszy mnie zbyt duze pokrewienstwo plci. Sensu stricto.


Nie wiem, co bedzie ze mna dalej.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz