poniedziałek, 18 maja 2015

wieczorami kładę się śliczny

Mam problemy wychowawcze z Egusiem.

Egusio jest niegrzeczne i fika. Rzuca mięsem i pali papierosy. Spluwa żółcią przez zęby i rozciera czubkiem buta.

Inna rzecz, że wystawiane jest ostatnio na ciężkie próby, nowe sytuacje, czasem hejty i zniewagi. Musi się mierzyć z innymi Egusiami, które są dużo większe i nade wszystko lepsze. Tamte Egusia mają wszystkiego naj i więcej, są dużo fajniejsze i ładniejsze, mają procentowo więcej masy mięśniowej i pochylają się nad moim cherlawym Egusiem z fałszywą tłoską.

Nic tak nie wkurwia mojego Egusia, niż tłoska innych, zadufanych w sobie Eguś.

Najgorzej, że wysłuchując kabotyńskich pieśni o wyższości innych Eguś, moje Egusio, paradoksalnie, zamiast skurczyć się w sobie i zdechnąć - rośnie, nadyma się i skrzeczy, stoi i sapie, dyszy i bucha, a mnie wzrasta ciśnienie w gałce ocznej oraz w całym organizmie. I nie mogę spać.

Toteż stosuję na Egusio kataplazmy z Eckharta. Maść doktora Tolle przekłuwa Egusio, spuszcza z niego zatrute powietrze, sprawia, że żelazny ścisk dupy, którą Egusio siedzi mi na klacie, puszcza, a ja zasypiam lekka i jasna jak zorza zaranna.

Niestety - rano Egusio znowu podnosi rozgorączkowany łeb i zaczyna domagać się krwi.

A mamy rano właśnie...