poniedziałek, 24 czerwca 2013

mint or lemon?

Dziewczęta, a nade wszystko chłopcy!
Który kolor fajny?
Który pedalski?
A który chujowy?

Odnośna ankieta znajduje się po prawo.
Pomocy!!!




czy coś

No sama nie wiem, sama nie wiem.
Teoretycznie przetaczają mi się złote myśli, ale nim zdążę je w spiżu odlać bądź wykuć w marmurze robią: pstryk!
Ciepło.
Kot leży na prawym boku, na lewym boku, na prawym, na lewym. Cztery razy dziennie zmienia bok, by z nastaniem bryzy wieczornej złapać demona i galopować z wytrzeszczoną gałką oczną, uchem wzdłuż tułowia ległym, ciąć wzdłuż i w poprzek, zygzakiem w pionie, susami, endlując, podługowato obrzucać niewidzialną tkaninę metrażu misternym haftem swojego zajoba.
Czy coś.

piątek, 7 czerwca 2013

teoria dysonansu poznawczego w praktyce

Tym większe szczęście, im większe nieszczęście. Z kolei im większe nieszczęście tym, relatywnie, większe szczęście.
Ale jak to pogodzić będąc Matką?

Dzwoni Matka z radosną nowiną:

- Siostra Sister kupiła sobie samochód z floty zakładowej za 20000! A ILE TWÓJ KOSZTOWAŁ?

Ja na to, z dumą, że 34 tysiące!
Na to Matka struchlała, zassała się w sobie, że jak drogo, jak drogo!
Jak to drogo, pytam, za trzylatka w wersji titanium, do chuja pana, ze wszelkimi szykanami, zagraniczny, po płaskim jeździł, panie, Niemiec płakał, jak sprzedawał, to jest drogo?
No niby tak, niby nie, niby racja, ale co tam komu po tempomacie czy głośnomówiących dżipiesach, gdy uczucie taniości bezcenne, dojmujące i nieszczęście polegające na różnicy czternastu tysięcy (i co prawda dwóch lat rocznika, ale oj tam, nie poznałbyś, jak i zarówno kolorem nie jedziesz) i rana po tym wkładzie wirtualnym już broczy, już ból rwący czternaście tysięcy, czternaście tysięcy, ile by to mogło być z tego na lokacie, na rachunku, na rorze, we skoku.

Skoro widzę, że i tak już leży, to kopię mówiąc, że na kredyt i razem to będzie ze czterdzieści parę.

Oj, tak się nie robi. Nóżka mi uschnie.

A jeśli do tego dodamy, że słychać turbosprężarkę...