sobota, 30 sierpnia 2008

o romeo, czy jestes na dole?

Kryzys wieku sredniego zatacza coraz szersze kregi pod moim oknem. Daje mi to doskonale pole do badan terenowych.


Mieszkajac tymczasowo u wlotu do lasu (gdyz jak wiadomo chca nam zamurowac) zatem, mieszkajac u wlotu, obserwuje co rusz jakiegos dawnego kolege po niedawnej metamorfozie.


Generalnie kazdy z tych kolegow posiada wspolny mianownik stylistyczny: wystrojony w cudaczne fatalaszki z widomymi logami na klatkach piersiowych przemyka na rowerze do lasu i z lasu.


Tu wlasnie przecinaja sie nasze losy. Badz lasy.


I tak, nie dalej jak wczoraj, spotkalam kolejna ofiare naglego ataku sumienia w trakcie samobiczowania.


Kolega ten, gdy tylko powrocilo mu oddychanie, przedstawil mi po krotce swoje zagmatwane losy.
Opowiedzial o swoich dawnych nalogach oraz obecnych sukcesach na polu body buildingu.
Bylo tak sympatycznie, ze w trzeciej minucie pogawedki zwierzyl mi sie, ze ma na brzuchu drabine, ale nie bedzie tu pokazywal.
Ja na to, ze niech nie pokazuje, ale raczej kaloryfer.
On na to, niepewnie, ze to sie chyba drabina nazywa.
Ja na to, ze zanim posuniemy sie dalej w te strone, musimy koniecznie najpierw ustalic, co konkretnie ma na mysli.


Wyznal mi takze, w wielkim jak sadze sekrecie, iz zmuszony byl sie wypisac z naszej-klasy.pl, poniewaz dosiegly go „niewygodne sytuacje z przeszlosci”.


Pogratulowalam szczerze, lecz w glebi duszy zasepilam sie troszke, gdyz mnie nic a nic nic dosieglo i pomyslalam zaraz, ze to dlatego, ze jestem glupia i brzydka. Ale szybko odpedzilam od siebie te mysl i poddalam sobie inna, ze powinnam nadal cierpliwie czekac a w koncu i mnie na pewno cos gdzies kiedys dosiegnie.


Zatem, reasumujac, stwierdzilismy jednoglosnie, ze wyglada swietnie.
Osmielilam sie nawet dodac w euforii, ze lepiej niz kiedykolwiek.
Troche sie obrazil. A potem odjechal pozostawiajac pod moimi powiekami mgliste wyobrazenie swej drabiny.


I tak co chwile jakis wlasciciel odzyskanych badz nowo pozyskanych walorow cielesnych smiga mi tu ze zlikwidowanym profilem.


A ja czekam.





Z ostatniej chwili:
Chodzcie, szybko, zobaczyc ZDJECIA Z WYCIECZKI!
Na jednym nawet widac kawalek drabiny autora! Chyba drabiny. A moze kaloryfera?




piątek, 29 sierpnia 2008

bubblebath



twist-off

Teoretycznie mialam wiele zlotych mysli do przekazania wszechswiatu, lecz wzrok moj padl na plame na obiciu. Bialym. Trzeba nie miec mozgu, zeby kupujac biale byc w ciazy.


I mi sie rozwialy.

Istnieja jednak tacy, co to mozg posiadaja, bialego w ciazy nie kupuja i wiekopomne sentencje swiatu daja. Ba! Zapobiegliwie w ciazy nigdy nie bywaja chytrze przewidujac, ze to sie nie moze skonczyc niczym zlotym.


Wczoraj jadac samochodem wysluchalam w skupieniu jednej, o nazwie MYSL DNIA, uknutej i wyartykulowanej przez Joanne Kos-Krauze.

Na marginesie: krauza = sloik.


No wiec pani Krauze powiedziala cos glebokiego, ale nie zapamietalam.
Spadlo na mnie jedynie mroczne wspomnienie, jak to kiedys gdzies wyczytalam, ze pani Krauze nie jest starsza pania, tylko ma mniej wiecej tyle lat co ja. I sie wystraszylam nie na zarty.


Po pierwsze dlatego, ze myslalam, ze ona ma sto dziesiec lat.
I ze to by oznaczalo, ze moze ja chyba tez mam sto dziesiec i tylko mi sie wydaje ze jest inaczej.


Po drugie zas dlatego, ze NIKT NIGDY NIE ZAPROPONOWAL MI ZEBYM PRZYSZLA DO RADIA I POWIEDZIALA COS GLEBOKIEGO.
A nawet gdyby ktos sie zjawil, to jedyne co mi przychodzi na mysl to: HAŃCZA.
Ale moze gdyby byl czas do namyslu to cos innego.


Moze to jednak lepiej. Moj jezyk gietki czesto wyprzedza co pomysli glowa.

Przecwiczylam to raz na mass mediach, a one nieco dodaly od siebie oraz to i owo z ust mi wyjely.

Matko, co sie dzialo!


Niemniej urodzil mi sie kompleks.
Nowy.





wtorek, 26 sierpnia 2008

haute couture

Kot do Zony (przymilnie): Skrocisz mi spodenki?
Zona (rzeczowo): Po co od razu skracac spodenki? Nie lepiej wydluzyc nozki?
Kot (urazony): Cycki se wydluz!



poniedziałek, 25 sierpnia 2008

exodus: movement of jah people!

Priam, priam, priam


Stary zabral bachory do lasu a ja mam kryzys godziny 16 tej.
Zawsze o godzinie szesnastej raptownie spada mi cisnienie krwi, liczba chromosomow o jeden oraz iloraz synapsow.
Zaczynam sie od tego zataczac i bledne. Oczy zamieniaja mi sie miejscami.


Najprawdopodobniej jedynym lekarstwem na zaistniala okolicznosc byloby sie walnac na madrac i zasnac.


Niestety. Taki luksus jest nie dla mnie.
Mnie, gdy tylko zmruze oczy, natychmiast cos sie wydarza.


dzwoni dzwonek
dzwoni telefon
dzwoni domofon
dzwoni budzik
dzwoni mucha ze zlotym zebem


puka kominiarz, listonosz, akwizytor, kontroler, domator, orator, predator


pukaja: 2 swiadkinie jechowy, koleda (to zima), jaja swieze wiejskie, kaaaartoooofleeeee, smutne dzieci po cos do zjedzenia (potem to cos, co nie jest zlotowka w czekoladzie porzucaja przed domem), petycje przeciwko autostradzie w przedpokoju oraz olimpiadzie w chinach. Lub odwrotnie.


Sasiedzi wymieniaja stolarke drzwiowa, okienna, podlogi, kafelki, sciany i sufity. Wszystko z uzyciem elektronarzedzi.
W najlepszym wypadku, przez okna wpadaja na linach komandosi w kominiarkach. Przynajmniej bezszelestnie.


A jezeli zmyslnie wylacze kolejno wszystko co moze zadzwonic oraz wywiesze kartke z ostrzezeniem o pukaniu na wlasne ryzyko, to co?


No to, na przyklad, dzieje sie cos takiego:


SOBOTA, godz. 7 rano.
Matka karmiaca o przekrwionych oczach spi szybko, gdyz cala noc karmila piersia regularnie co trzy h.


BHP: WSZYSTKIE MOZLIWE NIEBEZPIECZENSTWA WYDAJA SIE BYC ZAZEGNANE.


WTEM!


Nie, nie zgadles pamietniczku. Nie pukanie.


W A L E N I E  do drzwi  (nie, nie, na szczescie nie wieloryby, ale prawie)


Matka Karmiaca naciaga koldre na czubek glowy w nadziei, ze walenie sobie pojda.
Ale nie. Walenie nie ustaja w czynnosci.
Wreszcie Matka Karmiaca rzuca sie do drzwi z zamiarem pobicia intruzow ze skutkiem smiertelnym
a tam… po raptownym otwarciu drzwi slyszy OSWIADCZENIE:


Dzien dobry! Zamawiala pani przeprowadzke!



niedziela, 24 sierpnia 2008

o genach i progeniturach

Dla utrudnienia posiadam jeszcze drugie dziecko. Latwiejsze, pogodne, bezproblemowe, gluche, pląsa.


Jak na niego wrzeszcze, zasmiewa sie do lez.
Ma to po mojej siostrze, ktora twierdzi, ze ma dobre geny. Ciekawe po kim.
Czy to oznacza, ze ja tez? Musze im  sie przyjrzec w wolnej chwili pod lupom.


Wracajac do mozolow wychowawczych, to drugie, a wlasciwie pierwsze pod wzgledem kolejnosci narodzin dziecko, jest lagodne jak baranek i natretnie podjarane.
Ustawicznie pląsa i kląska. Nie potrafi sie skupic na zakladaniu skarpet i zawsze zaklada bity kwadrans pieta do gory.
Jest nomadem i nienawidzi obuwia. Cale lato chodzi w klapkach kubota za 5 zl z oszona lub boso i ma dziury w stopach.
Jezdzac na rowerze wjezdza w najglebsze kaluze.
Jezdzac wozkiem z bratem w srodku wjezdza w najglebsze kaluze.
Jego ulubionym slowem jest: niechcacy.
Nigdy sie nie czesze i nienawidzi myc zebow. Na szczescie majac dobre geny nie cierpi na prochnice a wlosy czesza mu sie same.
Ma zawsze megaburdel w pokoju. Juz w trzy minuty po wielkim sprzataniu.


Wie wszystko najlepiej i uparcie argumentuje w obronie swojej, nawet najbardziej ryzykownej tezy.
Chetnie, acz szczesliwie niezbyt czesto, zabiera glos w dyskusjach doroslych.
Lubi czytanie.
Co nie oznacza, ze lubi czytac.



Nieoceniona nasza-klasa donosi, ze kolezanka moja z lat studęckich jest w ciazy z trzecia corka.
Postanowilam, ze juz nigdy nie pojde z nikim do lozka.
Groza jest nazbyt wielka. Oraz strach.



sobota, 23 sierpnia 2008

I tu trzeba by zalecic w czasie deszczu nie miec dzieci

Strasznie trudno jest wychowac dziecko, zwlaszcza trudne dziecko a ja takie mam.



Trudne dziecko charakteryzuje sie tym, ze nie jest latwe.





Czasem budzi sie nie w humorze, nie pozwala sie wyjac z lozeczka i nie pozwala sie w nim pozostawic. Wyjete wszakze, odmawia przyjecia sniadania w formie butli ze smokiem do szostego roku zycia. Na znak protestu wpelza tylem pod komode i ujada smetnie. Przy probach wyjecia spod mebla wrzeszczy. 




Zadzierzysta jednak matka, usmiechajac sie promiennie i modulujac optymistycznie tembr, wyciaga swa wierzgajaca pocieche i calymi swymi bezdennymi pokladami cierpliwosci przekonuje ja do przyjecia pozywnego posilku.


Gdy jednak wielominutowe (najczesciej dwu) perswazje nie odnosza pozadanego skutku, matka, upodlajac sie moralnie, wpycha dziecko czolkiem po podlodze z powrotem pod komode ze slowami: to se tam siedz! (w myslach: gnojku) 




Na to potomek nie moze sie zgodzic wiec natychmiast stamtad wypelza, ryczac.




No to mamy remis.




Dalej jest tylko gorzej bo trzeba dzieciatko przedziezgnac ze stroju nocnego w dzienny.


Pol biedy kiedy mamy lipiec/sierpien i za cala odziez uznac mozna pampersa, najchetniej z nocy.


Gdy tak jest, jestesmy prawie w domu. Pytanie tylko: czy potomek jest w nastroju do zdjecia pizamki?




Najstraszniej jest gdy nadciagaja jesienne chlody i trzeba naciagnac rajtuzki…


Rajty, zaraz obok czapki sa najwiekszymi nieprzyjaciolmi malego czlowieka. 


Ponure statystyki wskazuja, ze niejedna matka udusila swoje malenstwo rajstopkami a potem jej bylo glupio. 


ALE CZASAMI NAPRAWDE TRZEBA. NIE MA INNEGO WYJSCIA.




Oddajac jednak sprawiedliwosc trudnemu dziecku trzeba przyznac, ze jest ono trudne wylacznie w warunkach domowych.


Po opuszczeniu mieszkania natychmiast przeistacza sie w aniola.




W zwiazku z tym cale dnie matka pedzi na placach zabaw i basenach. Wybawiona jest za wszystkie czasy.


Dzieciatko natomiast grasuje po placu zabaw i wyzera bachorom smakolyki z wozkow.


Pije litrami wode z basenu a potem, mimo fioletowej karnacji, nie chce z niego wyjsc.


Blokuje zjezdzalnie. Nie lubi karuzelki. Zeskakuje w biegu z konika.


Przyzwyczaja sie do cudzych zabawek w piaskownicy i nie chce oddac.


Eksperymentujac z lopatka posypuje piaskiem kolegow.


I jak tylko zoczy zamek lub babe, zaraz robi im Godzille.




A tak w ogole to ma taki miekki brzuuuszeeek i to kasuje wszystko.



czwartek, 21 sierpnia 2008

familienhimilsbachdieende

Mam dziwna rodzine.

Na ten przyklad: w mojej rodzinie wystepuje jedna para blizniat dwumacicznych.



Ktos tez tak ma?



Nie sa identyczne, ale dopiero sie poznaly, a wiadomo: kto z kim przestaje takim sie staje, wiec czas pokaze.


Na pierwszej randce, pod tytulem POZNAJMY SIE, rzucily sie sobie w ramiona a nastepnie zrobily po piec piw.

Na drugiej, pod haslem OBIAD Z TATOM, zjadly po kotlecie schabowym i pojechaly zaklocac przyzwoitym ludziom urodziny.


Nie wiem, czy dojdzie do trzeciej randki, gdyz skonczyla im sie tematyka.


Niemniej i tak sa lepsi odemnie, bo mnie sie skonczyla po pierwszej.

No, ale ja nie jestem z ciazy mnogiej a to podobno owocuje transcendentalna wiezia.


To jednak nic w porownaniu z moim mezem.


Moglabym dlugo rozpisywac sie nad jego dziwnoscia, dosc, ze przytocze taka oto dykteryjke:


Poszukujac paszportu natknelam sie na zdjecie legitymacyjne z lat minionych. 

Pokazuje mezu i mowie: Patrz, jaka bylam przystojna.

A maz na to: Teraz mi sie bardziej podobasz.

Ja na to, tylko troche zlosliwie: Wiem: boisz sie mlodych dziewczat!

On: Nie, po prostu LUBIE DOJRZALE KOBIETY.


Hm, hm. Wierzyc mu?

A moze sie obrazic?


Ponadto trwa rodzinny wyscig zbrojen.

Wojna w toku. Kolubryny wyturlane na pozycje.

Ojciec vs Babka.

Oboje raczej w takiej sobie kondycji wykopali topory wojenne i sie napierdalaja jak za najlepszych czasow.

Ze im sie chce oznacza, ze jest z nimi nienajgorzej.

WIEC SIE WSZYSCY BARDZO CIESZYMY I BIJEMY WIELKIE BRAWA JAK KTOS KOGOS KOPNIE W JAJA.




Tego natomiast, ze mojemu tesciowi raptem wyrosl w gornej szczece garnitur lsniacych stroboskopowa biela zebow za 25 tysiecy, nie zaliczam do spraw nadzwyczajnych.

Niestety, o 40 lat za pozno.


Bedzie sie, co najwyzej, pieknie usmiechal z czyjegos monidła.



wtorek, 19 sierpnia 2008

kup mi jakas niedroga rzecz…

Obecnie zasnuta jestem kirem gdyz mnie tam nie ma.


TU MNIE NIE MA


A moglam byc, plawic sie w kiczowatym superluksusie.
Ale sie nie zmiescilam do samolotu.


TAKA JESTEM GRUBA!!!



piątek, 15 sierpnia 2008

Miriam umarla przy porodzie. W ciazy byla niezykle gruba a potem nagle umarla. 


Dziecko przezylo.


To jej dziwne, obce cialo zostalo tam, na lozku porodowym, niepotrzebne, puste jak wydmuszka, jak monstrualnych rozmiarow wylinka jakiegos prehistorycznego stworzenia.


Trzeba bylo kupic cialu nowe rzeczy, jakie wypada miec w takich okolicznosciach. Cos adekwatnego do powagi sytuacji. Cos czarnego, cos duzego a moze cos w kolorze, ktory najbardziej lubila, kiedy nie byla jeszcze tym wielkim, pustym w srodku tworem w trumnie.


I trumne.


Na pogrzeb zalobnicy przybyli tlumnie, oplakiwac te mloda kobiete, ktora wyszla z domu urodzic dziecko i nigdy nie powrocila.


Klepsydra glosila, ze Miriam zasnela w Panu. Wszystkim sie zdalo, ze to bardzo milo z jej strony, ze nie umarla tak nagle, brutalnie, tylko zasnela. Dzieki temu ta nieprzyjemna sytuacja zostala nieco oslodzona, a i fakt ze w Panu, dawal nadzieje na powtorne z nia spotkanie.


Swiat, jak to czesto ze swiatem bywa, drwil z ludzkiej zaloby. Szydzil sloncem, cieplem, bujna zelenia, obfitoscia zycia.

Dopiero noca zaczal wyc, szlochac, rzucac blyski przeklenstw i kamienie grzmotow.


Co jej sie snilo tej pierwszej nocy w grobie, gdy na strojny w wience gliniany kopiec spadaly lodowate piesci gradu?

Czy sie nie bala?




ab ovo

Nad ranem grad wielkosci kurzych jaj.


Pierwsza mysl Kota:

Lexus! Moj nowy Lexus!


Juz chcial biec go bronic, kiedy sobie przypomnial, ze nie ma JESZCZE nowego Lexusa.


No, w sama pore!



wtorek, 12 sierpnia 2008

gorzko, gorzko czyli cwiczenia z synonimow

Mam palace zapotrzebowanie na silne meskie/damskie/nijakie wszystko jedno ramie.
Abym mogla sie wpic pazurkami i zawisnac biernie w swobodnej pozie kobiety bluszcza.


Trwac w puchu i jebdawiach.


Powisac zwiewnie i nie musiec, nie wiedziec, nie umiec, nie miec pojecia, nie orientowac sie, nie znac, nie potrafic, nie podolac, nie dac rady, nie poradzic sobie, nie sprostac, nie zaradzic, nie dorownac, nie dotrzymac, nie wybrnac, nie wywiazac sie.


O nic nie pytac i bron boze nie chciec znac odpowiedzi.


Ale za to: potrzebowac, chcieć, mieć chęć, mieć ochotę, odczuwac brak, pragnac, pozadac, uwielbiac lub nie znosic, a nade wszystko ZYCZYC SOBIE



A tymczasem zaobserwowalam, ze mam w porywach piecioro dzieci.
To duzo czy malo?



piątek, 8 sierpnia 2008

nie wiadomo co to

Niech bedzie, ze mam kryzys wieku sredniego.


Czy nawet gorzej: osiagnelam juz ten stan, ze 10 lat temu tak bym na ulice nie wyszla a teraz prosze bardzo.
Wielkimi krokami zacznynaja mi sie podobac ogromne, czerwone kapelusze, boa ze strusich piór, fioletowe suknie do ziemi i kolorowe brochy.


I zgodnie z ta koncepcja kupilam sobie pumpy.


Juz widze jak Jacykow smaruje mnie we wproscie: tragedia: obnizona talia, krok w kolanach, i koncza sie w polowie lydki. Dzieki temu zabiegowi, tu cytat z wiwisekcji Zajac Anety: „i tak juz nie najdluzsze nozki staja sie jeszcze krotsze”. Moje nozki stanowia obecnie 1/7 calosci i prawdopodobnie wygladam jak rzodkiewka.


Nie wiem czemu, ale mnie to szczyka. Fik miś fik miś.
Zapragnelam pumpow i je posiadlam oto.


Lece, bo mam spotkanie Stowarzyszenia Czerwonych Kapeluszy w Waszyngtonie



czwartek, 7 sierpnia 2008

terapia manualna

Mala Murzina wrocila z wakacji w cieplych krajach.


Wakacje w cieplych krajach sa szalenie ksztalcace: Mala Murzina poznala wiele nowych zastosowan brzydkich wyrazow w tym takie, ze mozna w rejonach poludniowych Europy swobodnie wykrzykiwac dlugie ciagi inwektyw na glos (oprocz zakretu).
Ponadto zaokraglila sie od wloskiego menu, przekonala sie, ze 139 cm nie wystarcza aby oddac sie niektorym perwersyjnym przyjemnosciom w parkach wodnych oraz rozrywkowych i tylko czekac kiedy oswiadczy, ze chce tam mieszkac.


Zawsze pragnie mieszkac tam skad aktualnie przybyla.



niedziela, 3 sierpnia 2008

nasz szczesciem nakryty stol

no dobra jest fajnie, no

rzadki ten stan gdy pada cieply deszcz i potem w to wchodzisz przemoczona stopa i sie robi bloto w trawie i od klapkow lydki w kropki.


Buniek wykonal dzis szereg fotografii podloza, nog i trawy

wszechstronna analize gleby

zjadl gofra z kislem

nasikal na telewizor

i go kocham


a puszyca zabrala mi piwo, na ktorego ostatni lyk sie wlasnie zaprojektowalam i na moje protesty odrzekla bezceremonialnie, ze zawsze tak robia: przychodzi pani i zabiera ci ostatni lyk piwa wkladajac palec do kufla. Jak sie uprzesz to ci odda, ale z palcem w srodku.


Praaasze, nie zjem panu!