Oho! Mój niezmordowany wielbiciel, którego jestem pierwszą prawdziwą i jedyną miłością znów dał znać o sobie.
To miło z jego strony, chociaż mam podejrzenie, że pomylił koleżanki, bo zwrócił się do mnie z pytaniem: "Pamiętasz, co mi powiedziałaś w X? Ciągle aktualne?". Z tego, co sobie przypominam, nie powiedziałam mu nic, więc w zasadzie - aktualne.
Ach, jak miło jest być czyjąś pierwszą prawdziwą i jedyną miłością, zwłaszcza w dobie atakujących ze wszech stron uwiędłych ryjów, które w dodatku przy bliższym przyjrzeniu się, okazują się być naszymi własnymi.
No bo tak - jak się człowiek skrada do lustra, nawet bardzo rano, nawet po nieprzespanej nocy, to się może jakoś przygotować, dysonans poznawczy złagodzić powolnym otwieraniem oczu, blurowaniem obrazu rzęsami, a gdy ma, jak moja babcia, lustro skutkiem lat upływu całkiem zaśniedziałe, to się można sobie może nawet i spodobać. Tak więc pamiętać należy, by w procesie autopercepcji zachowywać daleko posuniętą ostrożność, nie wykonywać gwałtownych ruchów, nie działać pochopnie, a wszystko będzie dobrze.
Bywa wszakże, że nasz mąż sprawi sobie telefon o zdolności rozpoznawania twarzy, a my nie zdając sobie sprawy z niebezpieczeństwa chcemy chytrze nabić mu impulsów lub skrycie sprawdzić jego esemesy - i tu spotyka nas sroga kara, bo znienacka na wyświetlaczu oczom naszym ukazuje się odrażająca fizis, która w dodatku, przy bliższym przyjrzeniu się, okazuje się być naszą własną!
Co zaszło? Dlaczego tak się stało? Czego nie dopatrzyliśmy? Zabrakło
otóż elementarnej ostrożności, głębokiego oddechu, przygotowania - trzech przysiadów, jednej pompki - tej
suchej zaprawy, która daje nam siły aby odeprzeć to, czym zaatakował nas
złośliwy display.
To samo, powiedzmy, w sklepie z elektroniką. Niczego nie podejrzewając idziemy sobie między telewizorami HaDe kiedy nagle z jednego wyziera na nas jakaś stara, gruba baba podobnie do nas ubrana, którą w dodatku skądś jakby znamy. Przypatrujemy się jej z niechęcią, gdy wtem dociera do nas, że ta stara, gruba baba to my! W dodatku w ohydnym berecie, który wydawał nam się tak twarzowy, gdy u modystki patrzyliśmy na siebie spod półprzymkniętych powiek.
Tak że nie wiem, czy mój niezmordowany wielbiciel, którego jestem pierwszą prawdziwą i jedyną miłością zdaje sobie sprawę, na co się pisze.
Nie wiem, czy mu będzie do śmiechu kiedy wreszcie powiem TAK.