niedziela, 30 listopada 2008

swiat bardzej bueno

Kupilam sobie za duze buty. Na sanki.
Dalam sie porwac nieokielznanemu pragmatyzmowi.
I one, te buty, teraz dominuja w miom zyciu.
Silnie sie na nich koncentruje. Drecze sie nimi. Samobiczuje.


Nie potrafie do nich nijak przypasowac teorii dysonansu poznawczego.
Nie posiadaja dodatnich cech, na ktore moglabym polozyc nacisk.
Maja za to same ujemne aspekty, nie do zminimalizowania.


Jak mogly zrobic mi podobne swinstwo?


W poniedzialek bylam zdecydowana na 37 i 1/3.
We wtorek na 38.
W srode przymierzylam 37 i 1/3 w cienkiej ponczoszce.
W czwartek 38 w skarpecie grubej. Pomachalam paluszkami.
W piatek zlustrowalam szafe pod katem obuwia sportowego. Wyciagnelam stosowne wnioski.
W sobote zajrzalam siostrze pod jezyk. Acha.
W niedziele podjelam meska decyzje.


Zagralam jeszcze tylko w marynarzyka razdwatrzy. Tak dla pewnosci.


I nacisnelam czerwony guzik.


I teraz mam pare kajakow, czy pontonow raczej.
I chodze (plywam?) i patrzec na nie nie moge.
A na siebie w nich to juz w ogole (przegladam sie w lustrze wody).
I mowie do nich: ale z was sa chuje wredne podle, to wszystko wasza wina.
I, ze ich nienawidze
I, ze nikczemnosc im sie wylewa z cholewek.
I, ze jak mnie beda dalej wkurwiac, to je udusze ich wlasnymi sznurowadlami.


I za kare wchodze w nich do blota.


Teraz juz wiem, ze buty na sanki powinny byc seksowne, lakerowane, cienkie i na stalowym obcasiku.


Dobrze, ze istnieja rzeczy, ktore mozna o wszystko obwinic.
O cale zlo wszechswiata.



piątek, 21 listopada 2008

blue suede shoes


Nie bedac w nastroju, jednakowoz szukam butow dla dziecka, bo trzeba zyc.



Oto co znalazlam:



„Modne buty dziecięce o podłożu sportowym. Buty Racing Series są
wizualizowane w sposób zbliżający je do rajdów samochodowych.”



No.



 



poniedziałek, 17 listopada 2008

external babysitting

Dzisiejszej nocy modrzewie zrzucily futro.
Na moj samochod.
Rano wyruszylam do pracy paleolitycznym jezem na kolkach.



Moja przeurocza tesciowa wyszla dzisiaj z malym dzieckiem poza obszar mieszkania.
Juz to samo w sobie jest dosc dziwne.
Robi sie mniej dziwne, gdy sie okazuje, ze powodem wyjscia bylo, jak zwykle, duze dziecko. Polazla po nie do szkoly.


To jest silniejsze od niej.


Gdyby mogla, wcisnela by je w becik i podala mu calodobowy cyc o smaku ptasiego mleka.
Zatem troskliwie podreptala po dziubdzisia do szkolki.
Byl tylko jeden szkopul.


Ten obcy. Ten od tej.


Zapakowala wiec obcego w byle co, jakis podkoszulek, kalosze i cienka kurteczke, zakula w wozek, derki nie dala, siana nie dala i godzine krazyla  pod szkola jak sep w oczekiwaniu na dziubdziusia z basenu, a obcy zamienial sie w sopel lodu smagany polnocnym wichrem.
(Jesli ktos nie wie jakie to uczucie, proponuje ubrac sie jak wyzej i posiedziec w podobnych okolicznosciach godzine na przystanku autobusowym)
Jak wrocili, obcy byl caly niebieski z zimna tylko lapki mial bordowe.


Ja piernicze.


Rozumiem, ze mozna kogos zupelnie nie kochac, ale zeby az tak?


Zdziwila mnie mocno, poniewaz zawsze miala sklonnosc do ekstremalnego przegrzewania.
No, ale pakowala w lipcowe puchy dziubdziusia.
A obcego postanowila zmrozic chlodem w listopadzie.
I glodem chyba tez, bo jak wrocil pozarl dwa schabowe i prosil o jeszcze.


Jeszcze tylko 9 miesiecy i malec pojdzie do przedszkola.
Zaokraglam zawsze do pelnego miesiaca dla lepszej optyki.
I tak np. 1 grudnia bedzie juz tylko osiem.
Codziennie rano otwieram oko i pilnikiem robie kolejna kreske na scianie.


Zeby sie tylko nie rozchorowal, moj maly, ufny, dzielny, cierpliwy czlowieczek.


Byle do wrzesnia.
Musimy dotrwac.
Przyslijcie jakies koce.



niedziela, 16 listopada 2008

Wyszorowalam szczoteczka do zebow cala kuchnie centymetr po centymetrze.
Troche mi lepiej.


Czy ktos wie co sie robi w takiej sytuacji?
Co sie mowi? Jak sie patrzy? Jakie gesty sa na miejscu?


Co chce uslyszec?


Spadl, przestal sie kurczowo trzymac tego okrucha nadziei.
Znika.
Pozostal tylko suchy bol.
Zasklepia sie w nim. Nic poza nim juz nie istnieje.
Pyta gorzko co dalej. Jakie dalej.
Co miedzy teraz a koncem gdy nie ma juz zadnego dalej.


Ide cos, kurwa, wyszorowac bo oszaleje.




wtorek, 11 listopada 2008

tetris


Mamy swieta a ja glodna.


Wczoraj z malzonkiem kanalizowalismy zla energie poprzez zburzenie murka w kuchni.
Murek byl pozostaloscia po inwencji interior design poprzednich lokatorow.
Byl piekny, wyniosly, przyklejony do tapety (papierowa tapeta w kuchni wytlaczana w trojwymiarowe wzory, yeah), ale podwaliny mial solidne. No i nie pozwalal na zainstalowanie zmywarki.
Tak wiec zmywarka tuz tuz.




Jest tylko jedno ale.



Z murkiem bylo podle, ale bez jest potwornie. Po jego likwidacji ukazaly sie oczom zebranych bebechy kuchenki, jakies rury, kable i rybiki nie maja gdzie mieszkac.
Chyba w przyszlym tygodniu go pieczolowicie odbudujemy.
Elementy jeszcze stoja w dziale gruz gabaryty lokalnego smietnika, wystarczy przytargac je z powrotem i skleic na osmiorniczke.




Oho.
Czuje wspinajaca sie na krzeslo obok kupe w majtkach.
Usmiecha sie szeroko i wyciaga lapki do klawiatury.


Wobec tego to by bylo na tyle.



Zatem Kot Budowniczy przykleil osiem brakujacych do zestawu kafelkow/kafelek, w kazdym razie na przeterminowany o 4,5 roku klej do glazury.
Na moje pytania, czy aby na pewno, odpowiadal: Beeedzieee paaani zadowolooona.
Nazajutrz dwie odeszly.
Te najnizej.
Dowodzi, ze to dlatego, ze piekarnik buchal i nie zwiazalo.
Przykleil na osmiorniczke.


Twierdzi, ze jak sie rzuci fuge, to beeedzieee paaani zadowolooona.
Czekamy.



- Nie pisz tam juz oszczerstw.
- Dobrze, nie bede.




sobota, 8 listopada 2008

pit stop

Malzonek Kret jest czlowiekiem niezastapionym.
A mowi sie ze takich nie ma. Nieprawda.
Potrafi znalezc wyjscie z kazdej, najbardziej nawet zagmatwanej sytuacji.
Sila jego optymizmu Krecie poraza. Paralizuje i zabija ja na miejscu.


Zna sie na wszystkim, zwlaszcza na motoryzacji.
Zawsze znajdzie on dla zony dobre slowo w tym temacie.


Gdy zona sie skarzy, ze nie ma hamulcow szczerze doradza: hamuj silnikiem.
Gdy zona narzeka na zuzyte amortyzatory maz sugeruje: nie jezdzij po dziurach.
Gdzy zona zrzedzi, ze nie ma radia, maz przypomina: masz, takie w dlugopisie, dostalas na gwiazdke.


Ostatnio jednak dal Kret Kreci wyjatkowo dobra rade na kazada pogode.


Otoz, zeszlej zimy, Krecia nareszcie uwierzyla bez wahania w zimowe opony. Stalo sie to kosztem felgi, gdyz Krecia w trakcie Pierwszego Ataku Zimy, ktory jak zwykle zaskoczyl drogowcow, nie wyrobila na zakrecie.
Odtanczyla autem salse, po czym dupla w wysoki kraweznik.
Krecia przezyla, felga zdechla.
Krecia, zwyczajem neofitow natychmiast popedzila do swiatyni motoryzacji, aby jej zdjeto brzemie grzechu pierworodnego, w tym przypadku opony letnie i dokonano zamiany na zimowe.
W trakcie misterium ukazala sie oczom zebranych wielka rana w feldze.
Coz bylo robic. Mistrz o Czarnych Dloniach po dluzszych staraniach orzekl, ze z tej maki chleba nie bedzie.
Zamieniono zatem Kreci kolka miejscami czyniac z uszkodzonej felgi  t y m c z a s o w e  kolo zapasowe.


I tak, po roku, Krecia odkurzajac samochod, odkryla w bagazniku TOTALNIE SFLACZALY zapas. Powietrze, nie przejmujac sie tym, co powie na to Krecia, wzielo i uszlo przez wklesniecie w feldze.


Dzwoni zatem Krecia ufnie do meza w nadziei na silne meskie ramie i pyta retorycznie co by tu.


A maz na to z wyzyn swego autorytetu powiada zlotymi zgloskami (czy Kreci sie zdaje, czy slyszy lekkie zniecierpliwienie w jego aksamitnym glosie): ZADZWON DO WULKANIZATORA I SIE ZAPYTAJ.


Tu Krecia (nie po raz pierwszy) poczula, ze ziemia usuwa jej sie spod nog.
Jasne! Ze tez sama na to nie wpadla! Kretynka!


Zadzwoni do wulkanizatora i sie zapyta!
O co zapyta? A czy to wazne?
Powie, ze maz kazal, to dzwoni. Zapyta, ktora godzina. Zapyta, ktorego dzisiaj mamy. Zapyta, ktoredy do Pacanowa. Zapyta: skad ten blysk na twojej twarzy? Zapyta: som tu murziny?
Zapyta: czy bylby pan uprzejmy sie ze mna ozenic, bo nie chce mi sie myslec o zasranych fegach, wolalabym pomyslec o zasranych tipsach.


Swiety Krzysztofie! Niech ktos Krecie trzyma!


I, od tego czasu, mimo, ze w zasadzie ta odpowiedz ja calkowicie usatysfakcjonowala, troche sie jednk Krecia zastanawia.


Mysli sobie czasem, co bedzie, gdy zlapie gume. (Tfu, na psa urok!)


Ciemny las, grudzien, -30, dzieci placza bojac sie wilkolaka. Krecia w kozaczkach i podszytej wiatrem jesionce zastanawia sie w totalnych ciemnosciach, gdzie jest trojkat ostrzegawczy (Krecia nie ma swiatla w bagazniku od 3 lat) i stara sie wymacac druga czesc lewarka (maz twierdzi, ze Krecia jest histeryczka bo lewarek ma tylko jedna czesc).
Nie ma powietrza w zapasie, telefon padl, wiec przydalby sie chociaz lewarek na otarcie lez. Zatem uporczywie szpera. Czuje, ze to ja uspokaja.


Aby nie oszalec, powtarza w myslach jak mantre bezcenna rade Kreta:


Zadzwon do wulkanizatora i sie zapytaj!
Zadzwon do wulkanizatora i sie zapytaj!
Zadzwon do wulkanizatora i sie zapytaj!


I to dziala!



środa, 5 listopada 2008

sexy nylon stockings

Nadszedl czas na pozegnanie, gdyz niechybnie lada dzien ktorys z sasiadow zadzwoni na blekitna linie i mnie przyskrzynia.


Nareszcie.


Male dziecko jest juz tak na wskros zapetlone w swoim buncie, ze samo nie wie o co mu chodzi.
Dzis po poludniu, obudziwszy sie z drzemki, ryczalo bite dwadziescia minut wygiete w luk wsteczny o rajtuzy, ze mu zalozylam a ono nie wyrazilo jednoznacznej aprobaty.
Inna rzecz, ze moze powinnam uprzejmie zapytac, pozwolic wybrac z szerokiego wachlarza wzorow i kolorow, a w przypadku negatywnego rozpatrzenia mojego podania, dac dzieciatku czas na ponowne zastanowienie.
A ja mu je wdzialam bez dania racji. Choc walczyl do konca.
Latwiej by bylo wielblada w rajtuzy a potem przez ucho igielne.


Targaja mna dylematy wychowawcze.


Nie wiem. Nie wiem, lamac ten kregoslup moralny czy nie lamac? Jesli tak, to na ile?
A moze nie lamac, tylko wmontowac sobie na stale wenflon z kroplowka z melisy?
A moze wykluczyc rajtuzy jako punkt zapalny w relacjach matka – syn?
Ale jesli nie rajty, to co?


Ineksprimable na 86?





Spia. Pachna snem.
Po wyczerpujacym skakaniu po kanapie padli bez sil.
Jak tu cicho.
Nie umiem sobie znalezc miejsca.


Obejrze sobie Piroga zeby mi za fajnie nie bylo.



wtorek, 4 listopada 2008

nouvelle couisine

Nic mnie nie inspiruje.


Nie czytam, nie ogladam, nie slucham, nie bywam.
Chyba sobie walne w leb. Z misia.


Sasiadka sie zapisala na konwencje fitness. Za 150 zl w przedplacie przez dwa dni bedzie popierdalac w rytmie disco i w legginsach pod patronatem swiatowych gwiazd hi-low.


A ja nawet nie mam hobby.


Moja siostra kiedys miala. Swinke morska. Wyjatkowo glupi zwierz. Teraz ma kota.
Ja niby tez, ale nie moge powiedziec, ze mnie on relaksuje.
Wrecz przeciwnie.
W czwartek przyjedzie i znowu sie zaczna zespoly napiec.
To juz nie sa zwykle zespoly.
Ostatnio przygrywaja nam do tanca zespoly radykalnie hardkorowe.


Co tam jeszcze?


A, Aramaj byl na imprezie urodzinowej w telepizzy.
Bylo bardzo zyciowo.
Jakas para, zajmujaca stolik obok, weszla plynnie w faze plateau przy dzieciach, a pani kucharka, klnac bez ceregieii, oswiadczyla, ze im nie pokaze jak sie robi pizze, bo ja wszystko wkurwia.


No to mnie tez.



niedziela, 2 listopada 2008

jak masz chęć to se wkręć

śrubkę w dupkę numer pięć


Po trzech dniach scislego, niczym niezmaconego kontaktu z maloletnimi synami, z ktorych jeden bez przerwy ryczy, gdyz przechodzi okres buntu dwuletniego, a drugi bez przerwy plasa i gada, stojac jednoczesnie u progu buntu nastoletniego (start 31 stycznia 09), postanowilam odkorkowac wino.


Jakiez bylo moje zdziwienie, gdy nie stwierdzilam korka!


Zakretka byla. Metalowa.


Musze wzmoc czujnosc, bo nie nadazam za zmieniajacym sie swiatem.
Co teraz bedzie z korkociagami?
Skoncza jak kasety magnetofonowe?


Ide sie sponiewierac ta ciecza o zartobliwej nazwie Cabernet Sauvignon, bo mam wszystkie bezpieczniki na wierzchu i nie moge sie tak jutro na ulicy pokazac.



sobota, 1 listopada 2008

cikucikulozyl

Jako, ze dzisiejsze swieto do sklania do wspomnien, to mi sie przypomnialo.


Pewnego dnia, niedlugo po narodzinach Buniozyla, Kot napotkal Hilarego.
No i Hilary sie pyta, jaki on jest, ten Buniozyl.
Kot na to, ze, najogolniej rzecz ujmujac, z urody wyglada jak Chinczyk.


Tu Hilary zamyslil sie i rzecze:


Hm, ciekawe co bedzie, jak zacznie  m o w i c…