Ogromne pokłady cynizmu, które służą mi jako poduszka powietrzna w zderzeniach ze światem, nie są, niestety, niewyczerpane. Przejeżdżające długą kawalkadą karawany żłobią głebokie koleiny w moim umyśle.
Po obejrzeniu kolejnej trudnej uroczystości zbieram się, by przełączyć kanał w telewizorze.
- Nie, zostaw! – prostestuje Bunio – To może być.
- Biedne maleństwo - mówię – przyzwyczaiłeś się do widoku trumien…
- Taaak! Ja to lubię!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz