Powiedzcie mi, drogie dziadki, kto hostuje Wasze słitaśne fotecki I ILE ZA TO BIERZE?
Mnie właśnie, jak widać na (nie)załączonych obrazkach photobucket walnął w rogi i odtąd przeklinam go po trzykroć i niech wypierdala, bo tak się nie robi.
Najpierw mnie szykanował mailowo, że mi zara wyłączy, straszył, straszył, straszył, codziennie mnie nagabywał, pisał, dręczył szantażował: upgrade to pro, upgrade to pro.
Chciałam zabrać ubogie tobołki, ale jako że mam wiotkie ściany naczyń, to się nigdy nie zebrałam w sobie.
I w końcu pogróżki zrealizował. To ja w płacz i w szloch i w lament i za paypala i zapłaciłam grzecznie trzy dolary na początek z nadzieją, że jak mi się ściany naczyń wzmocnią od bananów i pomidorów, to wtedy pozbieram tobołki ubogie i sie wyniosę. A tu nichuja.
Zdjęć jak nie było, tak nie ma. Ani tu, ani tam.
Nie chce mi się wczytywać w te ich anglojęzyczne duperele. Nie wiem dlaczego upgrade to pro nie pomogło na zniknięcie moich foci, ale serdecznie żałuję tych trzech dolarów bez jednego centa i życzę im, żeby ich obesrało, złodziei szpetnych moich dóbr intelektualnych i materialnych.
Bo żeby odtworzyć zasoby, to mam stanowczo zbyt wiotkie ściany naczyń.
Biedny miś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz