Strasznie się boję.
Obawiam się, że któregoś dnia, który już tuż, wejdę na blogusia i wtem ujrzę go w „ulepszonej” oprawie.
I nic już nie będzie takie samo.
Mój wypielęgnowany hateemelową krwią i blizną szablonik, wyjałowiony,
wybielony, wyprany i wyprasowany w kancik przestanie istnieć, a na jego
miejscu pojawi się ten w atrakcyjnej, nowoczesnej formie, z dużą
ilością podkreśleń, guzików, wykrzykników, ramek, sramek i wszelakiego
szajsu. Z, laboga, flaszową reklamą mrygającą z góry.
Moją świątynię dumania chuj strzeli, a w jej miejscu zbudowany zostanie
szkaradny lunapar. Teoretycznie mogłabym zapłacić pieniądze i mieć czego
dusza zapragnie, ale jestem sknerowata i wolałabym przenieść swe złote
myśli gdzie indziej, co z kolei okazuje się być niemożliwe, gdyż źli
ludzie ukradli guzik „export” z panelu wordpressa!
Nooo, gdy to ujrzałam, oko mi zadrżało w dwójnasób i teraz jestem
OBRAŻONA. Nie lubię, kiedy się mnie traktuje w ten sposób. Rozumiem, że
nie było można eksportować treści z blog.pl – starogracka platforma nie
dawała takiej możliwości. Ale żeby zabrać wordpressowy guzik i celowo go
schować?
Oj, onecie, twoja mama będzie mi to prała!
I teraz dyszę chęcią zemsty i knuję, jak się wymotać z zachłannych macek grupy onet.
Ktoś wie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz