Po raz kolejny udowodnione zostało, że dzieci są zakałą ludzkości.
Powinno się je hodować w specjalnej zagrodzie, całość wyłożyć praktycznym linoleum, myć wodą z węża. Pod żadnym pozorem nie wpuszczać na salony do ukończenia trzydziestego piątego roku życia.
Buniozyl stłukł mi gąsior: piękny, stary, duży, ze szkła pełnego szlachetnych niedoskonałości. Niosłam denata na śmietnik, a łzy krwawe ciekły po mym zdruzgotanym obliczu.
Wpadając do kosza zrobił jeszcze fantastyczny rumor, po czym zamilkł na wieki.
Cześć jego pamięci!
Może jestem sadystyczną matką, ale z wielkim trudem i raczej przez zęby wydusiłam z siebie: Hej stary, nie przejmuj się. Nic się nie stało.
Zabrzmiało bardzo nieszczerze.
Trawię.
Marne pocieszenie, ale pomyśl co by było gdyby gąsior był PEŁNY WINA!!!!
OdpowiedzUsuńZ.
dzieci jak koty - samo zuo, wiadomo!
OdpowiedzUsuńłączę się w bólu po gąsiorze.
E tam.... jako dziecko zapłaciłam ojca srebrnymi monetami za lody bo akurat na kredensiku leżały.
OdpowiedzUsuńWtedy widziałam jak wyszedł z siebie i stanął obok.
Oj tam oj tam, zawiesisz kieszonkowe na 5 lat i będziecie kwita ;-)
OdpowiedzUsuń