O czym to ja chcialam?
eee…
Chyba nie. Zapomnialam. Przepraszam, wpadne pozniej.
—–
Aaa, wiem. H. mnie demaskuje. Ja tu sie osnuwam, zasnuwam, zawoalowywuje, przyjmuje tajemnicze pseudonimy i aliasy, nakladam papierowe torby na glowe, wycinam malusienkie otworki na lisi wzrok. Do tego okulary, wachlarz i puder, duzo pudru.
A H. na to: to jest blog tej a tej (numer pesel), wiesz, tej ktora to i to, zony tego a tego a tego matki tych a tych, zamieszkalej przy ulicy tej a tej, w miescie tym a tym, jezdzacej pojazdem samochodowym o numerach takich a takich w kolorze. ?. Koloru nie widac, bo brudny. Bruuudas! ma napisane i slowo powszechnie uznawane za obelzywe obok. Sama sobie napisala, bo taki brudny, ze jej nie pisza, brzydza sie, sama sobie musi.
Poczytaj sobie, moze cos poruszy z alkowy, bedzie fajnie.
W ZWIAZKU Z POWYZSZYM NIC NIE PORUSZE. PORUSZYLABYM, ALE NIE MOGE, SAMI PANSTWO WIECIE-ROZUMIECIE.
Trzask-prask i po konspiracyji.
—–
Nie no, dobra, podobno to nie ona. Podobno sredniointeligentni sa w stanie sie domyslic (przy okazji obrazila tych, ktorzy sie domyslili nazywajac ich nie wprost polglowkami).
Musze naciagnac czador bo rozpoznaja mnie po butach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz