Bunio ma napęd na cztery kola.
Włącza go sobie w domu.
I tak: na podwórku śmiga śmiało
na dwóch nogach, pomyka jak stary, idzie w długą aż się
dymi a w domu klap i jedzie na czterech.
Schody, krawężniki, murki to jego
ulubione tereny do badan.
A, no i kałuże.
I jeszcze bajeruje laski. Mamy taka
zaprzyjaźniona dzierlatkę w wieku 14 miesięcy. No i jak się
spotykają to on do niej zagaja: yayoooueaui, a ona na to z pełnym
zrozumieniem: ouueyeeuoueuy.
Cudne.
—–
O balu nie będzie bo nie ma o czym.
Ostracyzm, oto z czym się spotykam na
balach.
Koniec, kurka, uprzejmości.
I po co to było pisać w pamiętniku:
„Gdy opuścisz szkolne mury i w
daleki pójdziesz świat
wspomnij milo i serdecznie koleżankę
z dawnych lat”?
Obecnie nie ma to odzwierciedlania w
rzeczywistości.
Normalnie udają, ze mnie nie ma.
Na szczęście, że nie ma Tabazy też
udają, bo bym się zamkla w sobie.
Panowie normalnie. Nic nie udają. Ale
za to lubią o żonie napomknąć.
Jakbym coś wspominała, ze jakieś
spotkanie po latach to kopnijcie mnie w kostkę.
Nigdy więcej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz