Przyjechal maz z odsiecza. Poklocilismy sie juz w zasadzie o wszystko, co bylo do poklocenia.
Moja najnowsza bronia w walce plci jest stan inwalidztwa.
Gdy sytuacja nabrzmiewa do tego stopnia, rzucam przez lzy, iz trzeba byc niewiarygodnym (tu inwektywa zywa) aby sie w ten sposob znecac nad bezbronna kaleka.
Tu szabla z reki mu wypada. Troche. Choc nie na zawsze, jak mniemam.
Obecnie mamy przerwe.
Stan sprzed przybycia malzonka od stanu po, rozni sie tym, ze teraz musze gotowac mezowi obiady:
Raz! Raz! Na jednej nodze!
No bo kto.
Ale za to, w zamian za wszechstronne uslugi kulinarne, malzonek sprawil mi pare slicznych kul.
Zazyczylam sobie ladne, rozowe, dla dziewczynek. I mam.
Uwazam, iz z rozowymi kulami wygladam szalenie stylowo. Prawie jak Doda. Obecnie, oprocz niespotykanego na codzien w przyrodzie, horrendalnie wysokiego IQ, laczy nas takze zamilowanie do naduzywania koloru rozowego. Czyli jestem blizsza idealu o CMYK 6-80-0-0.
Kule te sa chyba nawet troche nazbyt sexi, gdyz wczoraj, w sklepie spozywczym, zadna ze stupiecdziesieciupieciu niesympatycznych pan w srednim wieku nie ustapila mi miejsca w kolejce do kasy.
Bo ja, drogi pamietniczku, bylam wczoraj na wycieczce. Czy na spacerze. W sklepie wlasnie. 25 metrow w czym okolo 99 schodow w gore i w dol. Roznie. Kupilam ciasteczka i zabraklo mi rak.
No, ale mam za to trzy i pol nogi na otarcie lez.
Ponadto, moja lsniaca biela konczyna budzi wspomnienia.
Obudzila jedno w pamieci ojca. Otoz, na dzwiek moich krokow przypomnial sobie, jak to do jego szkoly podstawowej uczeszczal kolega z uschnieta nozka, ktory wydawal podobny odglos w trakcie chodzenia. Nosil w zwiazku z tym onomatopeiczne przezwisko: Edek ciul-dup.
Co poza tym?
Aramaj jest wlasnie w drodze do domu.
Ciekawe, kim bedzie jak przyjedzie?
Ogloszenie drobne:
Kupie rower mlodziezowy plci meskiej.
Ide.
Ciul-dup, ciul-dup, ciul-dup…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz