Nic mnie nie inspiruje.
Nie czytam, nie ogladam, nie slucham, nie bywam.
Chyba sobie walne w leb. Z misia.
Sasiadka sie zapisala na konwencje fitness. Za 150 zl w przedplacie przez dwa dni bedzie popierdalac w rytmie disco i w legginsach pod patronatem swiatowych gwiazd hi-low.
A ja nawet nie mam hobby.
Moja siostra kiedys miala. Swinke morska. Wyjatkowo glupi zwierz. Teraz ma kota.
Ja niby tez, ale nie moge powiedziec, ze mnie on relaksuje.
Wrecz przeciwnie.
W czwartek przyjedzie i znowu sie zaczna zespoly napiec.
To juz nie sa zwykle zespoly.
Ostatnio przygrywaja nam do tanca zespoly radykalnie hardkorowe.
Co tam jeszcze?
A, Aramaj byl na imprezie urodzinowej w telepizzy.
Bylo bardzo zyciowo.
Jakas para, zajmujaca stolik obok, weszla plynnie w faze plateau przy dzieciach, a pani kucharka, klnac bez ceregieii, oswiadczyla, ze im nie pokaze jak sie robi pizze, bo ja wszystko wkurwia.
No to mnie tez.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz