Patrze na siebie, patrze i niby nic, ale czuje jakis power grozny.
Jakis pomruk tsunami, jakis brak kompromisu, jakas niebezpieczna dla otoczenia sile pierwotna do rozpierdalania o ma twarda klate wszystkiego co mi sie na nia zapoda.
Nie wiem, czy to PMS jest, czy moze jakas zmiana osobowosci co lat siedem mi przeskoczyla o poltora wskutek zaburzen.
Czy ja wiem?
To cos nowego. Albo starego nierozpoznanego.
Stary rok.
Nowy duch.
Zly.
Nic a nic sie nie boje.
A moze doszlam do sciany? Postalam, postalam.
Postalam, postalam, postalam.
Ilez mozna?
I nie dzwon.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz