Czlowiek idzie sobie do lumpeksu i tam raptem odkrywa nowe poklady samego siebie.
Dotychczas czlowiek mial sie za niezwykle tolerancyjnego o umysle swiatlym i chlonnym (jak wezel).
Przynajmniej w sferze SUPEREGO.
Az tu nagle blyslo gola dupa jego ID przy kurteczce w trupie czachy.
(La digresjon: Aramaj, lat 5: „Mamo, a wiesz, ze w glowie jest t r u p i a c z a s z k a ?”)
Zatem czlowiek stoi sobie przy kurteczce i sie waha.
Fajna, mysli, w trupie czachy.
Ale, rozwaza, nie ma kapturka.
Ale kolory ma fajne. Pomaranczowy.
Ale brudna, nie wiadomo czy dopieralna.
Ale w trupie czachy no, kurde, fajna.
I nagle wzrok czlowieka swiatlego, chlonnego i wyksztalconego pada na metke, a tam, dlugopisem stoi: MOHAMMAD.
Hm.
Jeszcze raz:
Fajna, w trupie czachy.
Ale nie ma kapturka.
Ale kolory ma fajne. Pomaranczowy.
Ale brudna, nie wiadomo czy dopieralna.
Ale w trupie czachy, fajna.
Ale ten MOHAMMAD?
I co?
Kupil?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz