środa, 20 maja 2009

saturday night fever

Oho!
Zaledwie zdążyłam rozplotkować całemu światu, że oto zrywam się z łańcucha i jest:
GORĄCZKA.


Dziwny zbieg okoliczności, nieprawdaż?
Udaję zaskoczoną.


Może to od spacerowania w strugach deszczu?
Może to od chodzenia boso po mokrym piachu?
Może to od spania nocą przy otwartym oknie?


Może to być także efekt Dnia Ślimaka.


(MUSIELIŚMY ochrzcić i sfotografować WSZYSTKIE napotkane ślimaki, a to wykańcza)


Ponadto mereżka na dupie moich ulubionych dżinsów dopełniła się dzisiaj na placu zabaw. To stamtąd się wzięła: galoty przetarły mi się wskutek wysiadywania na krawędziach piaskownic.
A dziś poczułam nagle przeszywający chłód zjeżdżalni.
I to było TO.


Węszę tu jakiś spisek.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz