środa, 25 listopada 2009

red carpet

W macierzyństwie, do którego się zresztą absolutnie nie nadaję, najbardziej uwiera mnie permanentny stan osaczenia.
I to nie tylko przez urocze potomstwo.
Jeszcze bardziej od słodkich maleństw dręczy mnie poczucie obowiązku i odpowiedzialności płynące ze starej prawdy, która głosi: lęgłaś to masz.
Zatem lęgłam, ale śmiem twierdzić, że zostałam oszukana.


Instynkt macierzyński zrobił mnie w jajo. Pokazywał mi palcem małe rączki, małe nóżki, kazał mi się skrecać z tęsknoty za nimi, a teraz co?
Teraz, poza małymi rączkami, nóżkami mam jeszcze uparte, pyskate łebki.
Stosy prania, bałagan, zadania domowe, nocniki, zbilansowane posiłki na bazie suchego chleba i serków danio.
Targa mną nieustanne zapotrzebowanie na coś więcej, niż podanie nocnika. I zabranie.


(Mama, już gotowe SIKI).


W ogóle nie jestem uważna, uważność to coś, co zostawiam sobie na głęboką emeryturę.
Nie mam czasu być uważną. Nigdy nie robię tylko jednej rzeczy na raz, a conajmniej dwie.
Z reguły czytam: jedząc, stojąc, spacerując. Skutek jest taki, że nie wiem: co jadłam, gdzie stałam i którędy, ani nawet co czytałam. Szkoda mi jednak czasu na bezproduktywne jedzenie, stanie, spacerowanie. Nie potrafię kontemplować rzeczywistości. Potrzebuję celu, realizacji, wyników. Nie umiem trwać. Czuję, że tracę czas obserwując gąsiennicę na liściu.
Gdyby to były wyścigi gąsiennic, to co innego.
Dynamika.
Rywalizacja.
Emocje.


Jak już tak stoję, to bym chociaż zapaliła, ale nie palę. Zwłaszcza przy dzieciach. Bo zaraz by też chciały i wypaliłyby mi wszystkie papierosy.
Usiąść też mi nie wolno.
Dzieciary mają czujniki.
Gdy tylko siądę, natychmiast rozlega się wołanie: siku!
Albo coś się wylewa, rozsypuje, pęka.
Więc ruszam z miotłą i się mszczę.
Zrzędzę. Marszczę się na pysku.


Zamiatam.
Wycieram.
Sklejam.


A tymczasem cały świat brzęcząc sukcesami popierdala w kółko po czerwonym dywanie.


Ja w zasadzie też.
Z odkurzaczem.



Malują plakatowymi.
„Lobię kwiatek dla ciebie…”


Dobra, mają mnie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz