Dziewczęta w recepcji od godziny ćwierkolą o organzie.
Że zielona.
A czemu zielona?
Kieliszki na świeczki. Szklane, stopka, szklane. Super.
O organzie? Rozumiem, rozmawiać o orgazmie. To ma sens.
I w tym koszyczku serwetki do wycierania.
Co to, do cholery, jest organza? Czy to to samo co organdyna?
Rozterki. Dylematy. Dywagacje.
A ja się dręczę, że mi się jin i jang faktycznie przepękło. Nie wiadomo: gdzie ta łezka, tamta kropka. Czarna kropka.
Czarna?
Czemu czarna?
Biała też.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz