piątek, 18 lutego 2011

noce i dnie

Marzenia zwykle się spełniają, ale nie tak i nie wtedy, kiedy tego pragniemy.


- Maria Dąbrowska


Tamtego dnia spadła na Serbinów nagła klątwa hydrauliczna.


Najpierw, z samego rana, pękła rurka pod zlewem i dziarski strumyczek jął wiercić dziurę w ścianie, a zaraz potem (a właściwie dużo wcześniej, ale potem to już całkiem na serio) zaczęło sie lać ze spłuczki na podłogę.
Bogumił odciął wobec tego dopływ wody do zlewu (a, co za tym idzie, także do zmywarki) i podjął decyzję o wymianie kompaktu na nowy. Stary nie rokował specjalnie gdyż najeżony był przerdzewiałymi śrubkami i zmurszałymi uszczelkami.
Kazał zatem Bogumił zaprzęgać i, co koń wyskoczy, udał się do Kalińca, by w tamtejszym sklepie kolonialnym nabyć zaległą rurkę, WC kompakt oraz deskę klozetową.
Po powrocie (konie zgrzane, piana na pysku) zakasał rękawy i bezzwłocznie podjął ryzykowne prace hydrauliczne, gdyż katastrofa była tej miary, że w kuliminacyjnym jej momencie kompletnie nie było się gdzie odlać: klozetu nie było, a w zlewie piętrzyły się sterty brudnych statków. W dodatku była sobota i, jak na złość, wszyscy byli obecni i równocześnie czuli parcie na mocz.
Zatem Bogumił, jak to miał we zwyczaju, oddał się pracy u podstaw i już po południu, wraz z Barbarą i kompletem swych dziatek, mogli zaszyć się w cichym wychodku, gdzie, rozparłszy się na śnieżnej bieli nowej deski, zatapiali sie kolejno w lekturze księgozbioru lub czasopisma.


W Serbinowie na powrót zagościły kruchy pokój i chybotliwa zgoda. Czas jednak płynął nieubłaganie i oto pewnego razu gruchnęła wiadomość, że niejaki Toliboski narwał nenufary dla pewnej damy, następnie ją tą nenufarą obsypał, kolacją przy świecach podjął i nową deskę snowboardową pokupił.


Barbarę literalnie chuj szczelił na miejscu i zaraz, w te pędy, poleciała ona do Bogumiła by, streściwszy mu pokrótce długą listę narwań i zakupów ze strony Toliboskiego, dalejże czynić mężowi wymówki:


- Bogumił, bój się Boga! Ty mję nigdy nenufary nie narwałeś! W ogóle niczego mi nie narwałeś, nawet mlecza!
- Nieprawda, narwałem! – bronił się Bogumił szukając nerwowo pośród okruchów pamięci niepodważalnych przykładów narwania.
- Mlecza na pewno ci narwałem. O, i deskę też ci ostatnio kupiłem nową!


Barbarze oko zadrgało…



1 komentarz:

  1. Autorko bloga, wzmocniłaś moje mięśnie brzucha, cha cha. I tak od dwóch dób. I tak co post, to gimnastyka. Chwilami za Tobą nie nadążam, ale chyba nikt tak nie trafia w punkt, jak Ty. Wcale nie jest wesołe to, co piszesz, a ja nie mgę oderwać się od czytania i chachania. /Tu oksymoron - wesoły smutek./ Pozdrawiam i dziękuję!:)))

    OdpowiedzUsuń