wtorek, 5 marca 2013

trzeba mi wielkiej wody

Martwię się.
Zmartwiona jestem.
Zmartwiała.
Martwa.

Zgryzota jest.

A, bo się wszystko jebie. Nic się nie jebie. We łbie ci się jebie. Mózg.

Nie, nie. To nie życie. To sytuacja życiowa. Sytuacja jest dynamiczna.

Życie jest bez zarzutu, wiem, miszczu, sytuacja życiowa jest słaba, lub tylko na taką wygląda przez pryzmat dziurawej skarpety gdy życie (pardon, sytuacja życiowa) jest nieustannym płaceniem rachunków.

Coś mi się nie zgadza - więc to po to  się urodziłam - celem płacenia?
Być może nie chciałam się urodzić, ale mi tam powiedzieli - idź, urodź się, zapłacisz, uregulujesz, uiścisz i umrzesz. BĘDZIE FAJNIE.

I jest. Jest BARDZO FAJNIE.
Bo jest trudny rynek, firma na głowie jest, są ludzie.
Dzieci piekielnie inteligentne acz leniwe, bez ambicji, niesympatyczne, chude, złe.

Samochód się psuje, ale nie martw się, bo i tak się nim zaraz komornik zainteresuje.
W samą porę, bo to auto do ciebie nie pasuje - powinnaś mieć coś mniejszego i bardziej kolorowego.

Koniecznie! Czerwone czinkłeczento.

4 komentarze:

  1. Myślałam nad lajknięciem posta. Ale jak tu lajknąć, jak pięknie ułożona w zdania, gówniana istota życia. Więc wirtualnie, like, ale za jak zwykle prosta a piękną notkę, a reszta to wiadomo "I don't want to live on this planet anymore". Oczywiscie na innych planetach też pewnie płacą. nijak nie fajnie. nawet za wodą ani ponad atmosferą ziemską.

    OdpowiedzUsuń
  2. wszystko to rozumiem za jednym wyjątkiem - co ci przeszkadzają te chude dzieci, przecież chude = przeważnie zdrowe. też byłem chudy bo organizm konsumował tyle, ile potrzebował, ale rodzinne baby uznały, że jestem chudy i dalej rozpaczać i tuczyć. no i tyle by tego było, lustro mam, widzę. żeby tak wrócić do tego czasu sprzed tuczenia...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej moze by nie przeszkadzalo, ale rodzinne baby ja przesladuja... Wiem, bo znam osobiscie.

    OdpowiedzUsuń
  4. mam podobnie, tak od 3 lat jakby, zatem bardzo dziękuję za wyjaśnienie, iż to sytuacja, a nie życie jako takie :-D
    Kocico, jesteś łał, łoł! i w ogóle kocham Cię czytać!

    OdpowiedzUsuń