piątek, 31 października 2014

happy, happy halloween


5 komentarzy:

  1. cudnie, az mi zal, ze ja swego zombiego nie sfocilam, ale bylam juz tak spocona, wysluchujac na przemian wrzaskow, ze go boli/szczypie/oko mu wypada oraz zalosnych zawolywan zebym skonczyla, gdy zatrzaskiwalam kuferek cala wkurwiona wrzaskami, ze nie myslalam jakos o uwiecznianiu.

    kolejna rzecz, ktora z zalozenia mogla byc fajna zabawa, a byla jak zwykle ZNOJEM.

    OdpowiedzUsuń
  2. ZNÓJ to bardzo dobre określenie. Przydaje się jeszcze MĘKA.
    Tu wszakże obyło się bez krzyków, gdyż cała operacja odbyła się wirtualnie - Dziękujemy ci Woojku Google :)
    W realu zaś dziś wieczorem party u Bliźniaczek, każdy gość obowiązkowo musi być wyposażony w 6 sztuk bandaży elastycznych. Hasło: mumifikacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy wszystkie mumie przezyly sciskanie bandazami? :) Bo to mi przypomina, jak podczas beztoskiej zabawy przywiazalam mlodszego brata do krzesla (byl Indianinem) nieopatrznie zbyt mocno opasujac szyje... Na szczescie wkroczyla Rodzicielka.

      Usuń
  3. ja zostaję przy pogańskiejb tradycji lokalnej: nagotowałam pomidorówki dla siebie i przodków, popiję piwem i oddam się celebrowaniu dziadów przebrana za babę :-) wysiłek =1, satysfakcja (po piwie) = +5

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdjęcie pełna profeska. Nawet o tło zadbałaś! Maszyna singera, aż się łza w oku kreci - babcia miała. I te zamglenia. Suuuper!

    OdpowiedzUsuń