Nie wyspałam się.
Czupakabra spędził tę noc na łonie natury - doszłam do wniosku, że jeśli nie wypuszczę go w jego święto - piątek trzynastego - to go już nigdy od siebie nie uwolnię.
Tak więc ruszył w noc - czarno-czarny kot - by siać fatum i pożogę. Co tam dokładnie zasiał, nie wiadomo.
Przed wyjściem szczegółowo poinstruowałam Kontrola, co ma powiedzieć Czupusiowi - że z założenia psy to zło i ludzie to zło - chyba, że doświadczenie wykaże inaczej - a samochody to zło kategoryczne. Że ma mu wyłożyć, że chodzimy tylko po osiedlu i w lewo do lasu, a po drugiej stronie ulicy nie mamy czego szukać. Zaapelowałam do Kontrolnego sumienia, że skoro nauczył Czupusia bździć do wanny, to może mu zrobić pogadankę nt. bezpieczeństwa i higieny wycieczek. PRAWDA? Nic nie odpowiedział.
I poszli podzwaniając w mrok.
Niby spałam, ale jednak serce matki nie dawało mi swobodnie odpłynąć w fazę REM.
Rano, 7.22 wrócił Kontrol, ale sam. Gdzie masz Czupusia? Pytam. Wzruszył ramionami i poszedł żreć, bez serca. Narzuciłam etolę na peniuar i ruszyłam w mgły poranne z duszą na ramieniu. Idę, kiciam. Jest! Wylazł z ogródka sąsiadów. Zdrów i cały, lekko tylko oszołomiony. Zaprowadziłam do domu. Drapie się. Kłaki lecą. Jasne - myślę - pierwsza wycieczka i od razu pchła. To od zadawania się z osiedlową kocią żulerką. Kontrol NIGDY - odkąd pierwszy raz zwiał przez okno uchylne i po rusztowaniach - PRZENIGDY nie przyniósł do domu pchły. Jest kotem z pozoru menelskim, burym i rozczochranym, ale duch w nim arystokratyczny. Gdy żulia podchodzi, odgryza jej łeb i plwa do szyi. A ten od razu w umizgi i jest - wancka. Może jeszcze nie powiła - myślę. Zrobimy nielegalną aborcję. Wzięłam żywiciela na kozetkę i palpacyjnie wyczułam pasożyt, który następnie złapałam w pazury i utopiłam w klozecie. Płyń, po morzach i oceanach. Przy odrobinie szczęścia może spotkasz pana Maluśkiewicza na jego łupince orzecha.
Będziesz uratowana.
To nie notka, to jest kawał dobrej literatury!
OdpowiedzUsuńOch, Doktor stanowczo nazbyt łaskaw!
Usuń"narzuciłam etolę na peniuar..." Padłam! :) Zapomniałaś dodać, że wzięłaś klucze z fortepianu :)
OdpowiedzUsuńKlucz francuski i komplet nasadowych ;)
UsuńCzy jesteś pewna, że wrócił TEN SAM KOT??? Bo może tylko się pchlarz podszywa!
OdpowiedzUsuńDrugiego tak czarno-czarnego kota nie ma na bank w całym powiecie. On nawet wąsy ma czarne!
Usuńdlaczego tak rzadko piszesz? dlaczego???
OdpowiedzUsuńSzczerze? Nie mam nic do napisania. Serio.
Usuńi ta wancka, której nie słyszałem od czasów dzieciństwa jak ojciec wyczesywał nad kuchennym stołem :) doktor jot ma rację
OdpowiedzUsuń- szkorbut
Chciałam właśnie pretensją tutaj pojechać, jak Jagoda. Bardzo proszę o częstsze wpisy. BARDZO proszę. Może być o niczym. Pani pisze o niczym tak pięknie, jak inni o czymś, przez nich uważanym za ważne. Że nie wspomnę o pchłach!
OdpowiedzUsuńLubie Kontrola :D Sto procent kota!
OdpowiedzUsuńdroga kocico, pisz, pisz, PISZ <3
OdpowiedzUsuńAK
też poproszę WIENCY pisania, nawet o niczem ;>
OdpowiedzUsuńzwiało mnie tu z bloga eeecotojachciałowej ;) i bardzom rada temu zwianiu, będę czytać z przyjemnością.
pozdrowienia od Czterokrotnie Zakoconej M :)
Puk, puk, jest tam kto????
OdpowiedzUsuń