czwartek, 14 lutego 2008

jesiotr drugiej świeżości

Będzie o ważkich zagadnieniach.


Złamałam sobie trzy paznokcie.
Na raz. To były paznokcie, ktore hodowalam specjalnie na bal.
W normalnych okolicznościach lamie sie jeden paznokiec, a jak jest bal w perspektywie to trrrach: trzy.
Niby wszystko jedno czy jeden czy trzy, ale czy to nie jest dowód na istnienie fatum?


B. mówi, że och, och bal i ona musi sobie zrobić liposukcję.


No nie wiem, sądząc z materiałów zamieszczonych w N-K przez chłopców w zupełności wystarczy sobie posmarować gębę sadzą i będzie git.


Inna sprawa, że będą też dziewczęta. Taka M.B. powiedzmy, która zachwyciła swom kibiciom wysmukłom kolegę K., i który od tego w porywie serca obdarzył ją komentarzem:”Jeśli ta fota jest (tu, uwaga) W MIARĘ ŚWIEŻA to z ciebie laska jak złoto!”
Mnie nikt tak nie napisał, że jestem w miarę świeża lub zeby chociaż o srebrze lub mosiądzu wspomnieli. Nic. Nawet cyny.
Co robić.
Skup metali kolorowych nie będzie miał ze mnie dużego pożytku.


No nie mogę pisac bo mnie tu telewizorem katują.
Szyt. A taki miałam koncept, nie pamiętam wprawdzie jaki.


No i tak.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz