piątek, 26 września 2008

metody na cyryla

W ramach kryzysu wartosci Bunio odmowil dzisiejszej nocy snu i ryczal trzy razy.
Dzieki temu nadaje sie obecnie do czubkow.


Szczypiom mnie oczy i kreci mi sie w glowie.
Nic nie dziala na mnie tak dojmujaco jak brak snu.
Wytrzymam wszystko: glod, deszcz, mokre buty, zimno, pajaki i szczury, zaby i slimaki.
Osmiocentymetrowe karaczany amerykanskie.
A nawet zur o konsystencji plynnego betonu produkcji matki mojego meza.
A niedoboru snu nie zniose.


Tak mam, a tu, jak na zlosc, ani jednego karalucha, za to wyspac sie nie dadza.


Bylam dzis w szkole na rozmowie z wychowawczynia duzego syna.
Co ja moge za to, ze synowi skumulowaly sie geny i TO WIDAC?


Skumulowaly mu sie zreszta nie tylko geny ale i okolicznosci.
Otoz, syn w biezacym miesiacu (mamy, przypomne, wrzesien, druga polowe wrzesnia, konkretnie 26 wrzesnia) zgarnal pale za braki zadan z matematyki.
Slownie: trzy braki zadan.
(Raz zle zanotowal, a mlody mu wypral telefon w pralce, wiec nie mogl zadzwonic…
Brzmi jak bajka?)


I otrzymalam wezwanie. Stawilam sie.
I co tu powiedziec? Jaka linie obrony przyjac?
Przyznac sie, ze chlam i cioram sie z konkubentami na przepoconych siennikach, czy sciemnic cos innego?


Powiedzialam jak jest. Ze nie pilnowalam bachora, bo sie zbuntowalam.
Bo powiedzialam: dosc!
Ze koniec odrabiania zadan polegajacego na trzymaniu zainteresowanego za dlugopis i wodzeniu nim po kartce papieru.
KONIEC.


Tak, wiem, jestem wyrodna matka.
Jestem podla.


Ale podzialalo!
Zanim wdrozylam radykalne srodki, syn, miast zajac sie zadaniem, plasal, dlubal w nosie, skakal po lozku, gral w pilke, bazgral w zeszycie, chichotal, robil zeza, gwizdal na flecie, probowal zalozyc noge na szyje i przypiekal kredki woskowe na zarowce.


Obecnie, po karczemnej awanturze oraz odebraniu na tydzien praw komputerowych, z przedluzeniem o kolejny tydzien z kazdym nastepnym brakiem zadania, zasiada plynnie do prac domowych i smazy elaboraty.


Kolejny kregoslupek: pyk!
Sieg heil!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz