środa, 13 maja 2009

jurysta per rectum

Jakaś taka spostponowana jestem.


Byłam dziś o bladym świcie w kancelarii notarialnej.
Hm.
Znajdowała się ona w secesyjnej, ultraluksusowej (oczywiście przed wojną, nie czarujmy się) kamienicy: wyszukane odrzwia, rozliczne płaskorzeźby na elewacji, marmurowa lamperia, granitowe schody, kute-gięte balustrady, szczerbate witraże i, o dziwo, nie wymienione (jeszcze) na blokowe osiemdziesiątki wieloskrzydłowe drzwi do mieszkań wysokie na 5 m.


We wnętrzu jednak nieco pobladłam.


Cała frymuśna stolarka pociągnięta na kancelaryjną zieleń (mat), w miejsce dębowych boazerii wstawiona szara wykładzina dywanowa, na podłogach zaś, ongi zapewne również urodziwych, niewybredne linoleumy imitujące pokracznie marmur Verde Guatemala.


W dawnej łazience siedziala za szybką pani sekretareczka i coś tam dziubała dwoma palcy na komputerku.


Psia mać.


Za takie coś powinno się wieszać za jaja, ale, ostatecznie, rozumiem, że nie można ludziom urządzać na chatach muzeów.
Ale żeby zielony mat! I szara wykładzina podłogowa!
Ratunku.


Potem się okazało, że mnie nie ma na liście petentów.
Acha.
Oraz że nie ma pana rejenta.
Acha.


Zadwoniłam do męża, aby mu się zwierzyć z sytuacji i niecnie wykorzystał to pewien gołowąs, co to się przysiadł z teczką i w garniturku komunijnym i, gdy tylko się pan rejent był pojawił z połów szelestem, wbił sie bez ceregieli do jego gabinetu i tkwił tam długie pół godziny.


W odwecie wyobrażałam sobie z lubością, jak to pan rejent posuwa aplikanta na dębowym biurku (zielony mat) trącając jego główką złote watermany i marmurowe przyciski i gdy aplikant wyszedł, obdarzyłam go, miast nienawistnym spojrzeniem, rozbawionym zezikiem, który sugerował, że wiem o wszystkim, co się tam działo.


Następnie wtarabaniłam sie panu rejentowi (na biurko) do gabinetu i zarządałam usług notarialnych.


W ten oto prosty sposób pan rejent zarobił w pół minuty 25 złotych.
A to jest nic, gyż przyszłam z duperelą.


Jeśli pomnożymy zatem tę przykładową kwotę razy dwukrotną ilość minut w godzinie a następnie razy liczbę godzin na dobę razy ilość dób w miesiącu, to w osiągniemy imponującą kwotę przychodów pana rejenta i zaraz wszyscy pobiegniemy zdawać egzaminy wstępne na zaoczne studia magisterskie na kierunku prawo i administracja.


Mimo, iż środowisko jest hermetyczne.


Czego i Państwu życzę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz