Następnie kara musi być.
Wszystkim ewentualnie zielonym z zazdrości matkom karmiącym spieszę donieść, że nieuchronność kary jest nieuchronna.
Zatem wyrok wykonano. Nazajutrz. Siódma trzydzieści. Zapadła się zapadnia, spadł topór, a pętla zacisnęła się na szyi skazanej na krzesło elektryczne.
Zatrzasnęły się poły żelaznej dziewicy. Na skroniach zwłaszcza.
Cieszy mnie w tym nieszczęściu jedynie, że mam niezwykle empatyczne dziecko: było tak marudne jakby ono także miało kaca. Prawda, że to miłe?
Oraz kojąco muzykowało.
W ogóle winko za dziesięć z lidla jest trujące. K. rzygała na niebiesko jeszcze w trakcie, H. zaraz po, za to na oczach zatroskanych dziatek. Ja przewalczyłam, no, ale ja mam za sobą lata praktyki. Jestem zaszczepiona.
Tamto za sześć, conde noble cierpkie ziemiste, było fajniejsze z wielu względów.
Niestety, już nie prowadzą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz