poniedziałek, 25 października 2010

cze cze cze cze czendżys

Buniozyl bezszelestnie zrzucił skorupkę dziecięctwa.

Ni stąd i z owąd z bobasa stał się wyszczekanym małolatem.


Powiada do mnie tak:

Nie mów teraz do mnie, bo się nie mogę skoncentrować.


Albo (waląc pałeczkami do chińszczyzny w gary i patelnie): Teraz będę grał o miłośći.


A zapytany: KTO TO ZROBIł?! rzecze: To nie ja! Ja cały dzień spałem wczoraj.


I koloruje, koloruje, koloruje. Czego nie robił drzewiej. Dotychczas przedszkolanki musiały za niego wykonywać zadania plastyczne, żeby nie było pretensji, że nie osiąga sukcesów na polu.

Aż tu nagle: tadam!

Nie dalej jak dwa tygodnie temu spod jego ręki wyszły pierwsze głowonogi, a przedwczoraj pierwszy samochód (chyba) osobowy, do złudzenia przypominający pantofelka, posiada nawet adekwatne undulipodia.


Jestem stara.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz