Buniozyl bezszelestnie zrzucił skorupkę dziecięctwa.
Ni stąd i z owąd z bobasa stał się wyszczekanym małolatem.
Powiada do mnie tak:
Nie mów teraz do mnie, bo się nie mogę skoncentrować.
Albo (waląc pałeczkami do chińszczyzny w gary i patelnie): Teraz będę grał o miłośći.
A zapytany: KTO TO ZROBIł?! rzecze: To nie ja! Ja cały dzień spałem wczoraj.
I koloruje, koloruje, koloruje. Czego nie robił drzewiej. Dotychczas przedszkolanki musiały za niego wykonywać zadania plastyczne, żeby nie było pretensji, że nie osiąga sukcesów na polu.
Aż tu nagle: tadam!
Nie dalej jak dwa tygodnie temu spod jego ręki wyszły pierwsze głowonogi, a przedwczoraj pierwszy samochód (chyba) osobowy, do złudzenia przypominający pantofelka, posiada nawet adekwatne undulipodia.
Jestem stara.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz