sobota, 26 marca 2011

księżniczka angina

Jest mi chujowo (cóż za nowina!).


Ale, ale. Tym razem mam po temu konkretne powody.
Długo by opowiadać, dość że mam anginę. Drugą. Dwa tygodnie jej nie było. Stęskniłam się.
Moje gardło jest brzydkie. Nie epatuje urodą oraz nie jest specjalnie bezbolesne.
Angina (druga) przerwała mi dobrze zapowiadający się atak wiosennego pierdolca, podczas którego postanowiłam diametralnie zmienić swoje życie, odżyć, przewartościować, wykorzenić, złapać, odnowić, przemyśleć, pofrunąć.
Teraz mi jest wszystko jedno. Postanowiłam jednak zgnić, spleśnieć, ulec zapomnieniu, zaprzepaścić, przeoczyć, nie wykorzystać, zdurnieć i stetryczeć.


Taki mam pomysł na życie.


Po poprzednio zadanej końskiej dawce antybiotyku postanowiłam tym razem oddać się we władanie medycynie ludowej. Siedzę i guglam w łazience – krzesło se przyniosłam. Cała jestem jak dziewczyna z ballady jarzynowej, ta co klęła i czosnek lubiła. Współlokatorom współczuję doznań. Stary dziś zastał mnie na tapczanie ze zmierzwioną koafiurą, w koszulinie, cfetrze, szaliku i skarpetach w mikołaje. Ziejącą ogniem. Wyglądasz jak szalona orzekł, mając pewnie na myśli starą wariatkę. Tak. Brakuje mi tylko dwóch grubych, wyliniałych kundelków i kija do szperania w śmietnikach jako niezbędnych dodatków do tegorocznego, wiosennego outfitu.


Jako dzielny pacjent popatrzyłam nieco w telewizorek.


W przerwach reklamowych między krótkimi sekwencjami Seksu w wielkim mieście udało mi się obejrzeć cały prawie mastbitemjuzik. I teraz się boję. Boję się o Korę, że jej pęknie. Szczeli jej overlok na linii wlosów i twarz, taka malutka i pomarszczona, znajdzie się nagle na czubku jej nosa. Będzie coś mówić cieniutkim głosikiem krasnoludka. Że jej się nie podoba.


Z niej to musi być teściowa!


No, ale czego by nie mówić, wyglada świetnie. Zwłaszcza na fotografii, bo na żywo trochę trąca nieboszczykiem. (Wali trupem – tak było pierwotnie, ale ocenzurowałam). Osobiście z sześćdziesiątek wolałabym jednak zostać Grażyną Szapołowską. Ale nie wiem, czy sie załapię, bo pewnie jest mnóstwo chętnych na to miejsce. Korą mogę zostać w ostateczności, bo to jednak ciągły strach jest, że trachnie i jeszcze trzeba tak wydymać usta.


Strasznie trudno jest być dojrzałą kobietą.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz