sobota, 23 sierpnia 2008

I tu trzeba by zalecic w czasie deszczu nie miec dzieci

Strasznie trudno jest wychowac dziecko, zwlaszcza trudne dziecko a ja takie mam.



Trudne dziecko charakteryzuje sie tym, ze nie jest latwe.





Czasem budzi sie nie w humorze, nie pozwala sie wyjac z lozeczka i nie pozwala sie w nim pozostawic. Wyjete wszakze, odmawia przyjecia sniadania w formie butli ze smokiem do szostego roku zycia. Na znak protestu wpelza tylem pod komode i ujada smetnie. Przy probach wyjecia spod mebla wrzeszczy. 




Zadzierzysta jednak matka, usmiechajac sie promiennie i modulujac optymistycznie tembr, wyciaga swa wierzgajaca pocieche i calymi swymi bezdennymi pokladami cierpliwosci przekonuje ja do przyjecia pozywnego posilku.


Gdy jednak wielominutowe (najczesciej dwu) perswazje nie odnosza pozadanego skutku, matka, upodlajac sie moralnie, wpycha dziecko czolkiem po podlodze z powrotem pod komode ze slowami: to se tam siedz! (w myslach: gnojku) 




Na to potomek nie moze sie zgodzic wiec natychmiast stamtad wypelza, ryczac.




No to mamy remis.




Dalej jest tylko gorzej bo trzeba dzieciatko przedziezgnac ze stroju nocnego w dzienny.


Pol biedy kiedy mamy lipiec/sierpien i za cala odziez uznac mozna pampersa, najchetniej z nocy.


Gdy tak jest, jestesmy prawie w domu. Pytanie tylko: czy potomek jest w nastroju do zdjecia pizamki?




Najstraszniej jest gdy nadciagaja jesienne chlody i trzeba naciagnac rajtuzki…


Rajty, zaraz obok czapki sa najwiekszymi nieprzyjaciolmi malego czlowieka. 


Ponure statystyki wskazuja, ze niejedna matka udusila swoje malenstwo rajstopkami a potem jej bylo glupio. 


ALE CZASAMI NAPRAWDE TRZEBA. NIE MA INNEGO WYJSCIA.




Oddajac jednak sprawiedliwosc trudnemu dziecku trzeba przyznac, ze jest ono trudne wylacznie w warunkach domowych.


Po opuszczeniu mieszkania natychmiast przeistacza sie w aniola.




W zwiazku z tym cale dnie matka pedzi na placach zabaw i basenach. Wybawiona jest za wszystkie czasy.


Dzieciatko natomiast grasuje po placu zabaw i wyzera bachorom smakolyki z wozkow.


Pije litrami wode z basenu a potem, mimo fioletowej karnacji, nie chce z niego wyjsc.


Blokuje zjezdzalnie. Nie lubi karuzelki. Zeskakuje w biegu z konika.


Przyzwyczaja sie do cudzych zabawek w piaskownicy i nie chce oddac.


Eksperymentujac z lopatka posypuje piaskiem kolegow.


I jak tylko zoczy zamek lub babe, zaraz robi im Godzille.




A tak w ogole to ma taki miekki brzuuuszeeek i to kasuje wszystko.



1 komentarz: