Strasznie trudno jest wychowac dziecko, zwlaszcza trudne dziecko a ja takie mam.
Trudne dziecko charakteryzuje sie tym, ze nie jest latwe.
Czasem budzi sie nie w humorze, nie pozwala sie wyjac z lozeczka i nie pozwala sie w nim pozostawic. Wyjete wszakze, odmawia przyjecia sniadania w formie butli ze smokiem do szostego roku zycia. Na znak protestu wpelza tylem pod komode i ujada smetnie. Przy probach wyjecia spod mebla wrzeszczy.
Zadzierzysta jednak matka, usmiechajac sie promiennie i modulujac optymistycznie tembr, wyciaga swa wierzgajaca pocieche i calymi swymi bezdennymi pokladami cierpliwosci przekonuje ja do przyjecia pozywnego posilku.
Gdy jednak wielominutowe (najczesciej dwu) perswazje nie odnosza pozadanego skutku, matka, upodlajac sie moralnie, wpycha dziecko czolkiem po podlodze z powrotem pod komode ze slowami: to se tam siedz! (w myslach: gnojku)
Na to potomek nie moze sie zgodzic wiec natychmiast stamtad wypelza, ryczac.
No to mamy remis.
Dalej jest tylko gorzej bo trzeba dzieciatko przedziezgnac ze stroju nocnego w dzienny.
Pol biedy kiedy mamy lipiec/sierpien i za cala odziez uznac mozna pampersa, najchetniej z nocy.
Gdy tak jest, jestesmy prawie w domu. Pytanie tylko: czy potomek jest w nastroju do zdjecia pizamki?
Najstraszniej jest gdy nadciagaja jesienne chlody i trzeba naciagnac rajtuzki…
Rajty, zaraz obok czapki sa najwiekszymi nieprzyjaciolmi malego czlowieka.
Ponure statystyki wskazuja, ze niejedna matka udusila swoje malenstwo rajstopkami a potem jej bylo glupio.
ALE CZASAMI NAPRAWDE TRZEBA. NIE MA INNEGO WYJSCIA.
Oddajac jednak sprawiedliwosc trudnemu dziecku trzeba przyznac, ze jest ono trudne wylacznie w warunkach domowych.
Po opuszczeniu mieszkania natychmiast przeistacza sie w aniola.
W zwiazku z tym cale dnie matka pedzi na placach zabaw i basenach. Wybawiona jest za wszystkie czasy.
Dzieciatko natomiast grasuje po placu zabaw i wyzera bachorom smakolyki z wozkow.
Pije litrami wode z basenu a potem, mimo fioletowej karnacji, nie chce z niego wyjsc.
Blokuje zjezdzalnie. Nie lubi karuzelki. Zeskakuje w biegu z konika.
Przyzwyczaja sie do cudzych zabawek w piaskownicy i nie chce oddac.
Eksperymentujac z lopatka posypuje piaskiem kolegow.
I jak tylko zoczy zamek lub babe, zaraz robi im Godzille.
A tak w ogole to ma taki miekki brzuuuszeeek i to kasuje wszystko.
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń