Wrocilam wczoraj gruuubo po polnocy.
Gdyz bylam na spotkaniu towarzyskim z H. pod kryptonimem BABSKI COMBER.
Mowie do meza: kochanie, jutro umowilam sie na babski comber.
A maz na to: babski comber CO?
I teraz:
Najogolniej rzezc biorac wezmy poranek w telegraficznym skrocie:
6.30 – alarm
6.40 – flaszka
6.50 – kupa
7.00 – 8.00 krotka przerwa, w trakcie ktorej dziecie chodzi po matce, ktora usiluje nie wstac bo sil nie ma.
8.00 – kura z zamrazalnika
8.06 – do sklepu po material na zupe
8.15 – zupa na gaz
8.19 – oko
8.24 – kanapecki – napapecki
8.29 – nasikane
nie pozwala sobie zalozyc majtek that’s the way i like it.
nie bo nie
odziez (chwila zatrzymania w biegu i refleksji: JA NIE MAM CO NA SIEBIE WLOZYC!!!)
nos
skarpetki=pol godziny wycia
poczesac zemby
torebka
klucze
sniadanko
portfel
kluczyki od samochodu
i
o czyms zapomnialam, o czyms zapomnialam…
BUTY!
—
W TAK ZWANYM MIEDZYCZASIE:
8.30 – malzonek niedobrowolne otwiera oko a nastepnie przechodzi majestatycznie z lozka w sypialni na kanape w salonie i stamtad wychowuje w pozycji rzymskiej ustalonej.
Ave, Cesar! Morituri te salutant!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz