piątek, 28 grudnia 2012

zła to wróżba, zła

Co się polepszy, to się popieprzy, a gdyby miało się wszakże nie polepszyć, to nie popieprzyć się zaraz niekoniecznie.

Najsamprzód samochód stał się komorą gazową, choć nie, z samochodem początek stał się kiedy indziej, kiedy to zła ręka porywacza płynów do spryskiwaczy wydarła nadmieniony niwecząc szybę tylną podgrzewaną.

Myślę, że to wtedy w piramidzie tej tengi wypadł pierwszy filar i całość jęła się chylić ku upadkowi, bo potem było kwiprokwo z likwidatorem, któren rzekł: życzyła sobie pani z AC, na co mi oko wypadło pod wpływem ciśnienia do mózgu, ale na szczęście usłyszał chyba ten puk i syczenie, bo zaraz przenumerował sprawę i tylko tydzień czekałam, aż mi oddadzą pieniądze, com je skutkiem niedorozwoju personelu call center warty es a musiała zainwestować w oszklenie pojazdu, co po odjęciu różnicy w cenach autoryzowanych serwisów, dodaniu kwoty za worki na śmieci firmy tesco 24 h, taśmę samoprzylepną i i parking strzeżony zostawiło mnie stratną jedynie na jakieś 50 zł i niepoliczalne wkurwienie, ale ja się o wszystko pienię, więc czy o to, czy o tamto, to akurat bez znaczenia.
Zatem gdy tylko przeminęły wichry tego typu namiętności, a personel myjni ręcznej usunął 4/5 miazgi szklanej, wycieraczka prawie styka, a to, że szyba czasem nie grzeje jest tylko wytworem mojej chorej wyobraźni, jedynym wspomnieniem po zaistniałym incydencie pozostał niezapinalny pas w strefie Buniozyla, bo mu szkło wpadło i trzeba odkręcić i wytrzepać, a ty mi zawsze mówisz o tym, jak jest już ciemno, robisz to specjalnie.

To nie tak jak myślisz, kochanie, to ty zawsze słyszysz mnie, jak już jest ciemno, kiedy jest jasno, mój komunikat wycieka ci przeciwległym uchem i trwa już to ciemno miesiąc, ale co się dziwić, skoro to najkrótsze dni w roku, więc powiem ci o tym w czerwcu, wtedy donikąd ucieczki, tylko brak klucza nasadowego numer uzasadni niemoc, wiem.

No więc potem niby nic, tylko dlaczego wszyscy palą dizlem, oszaleć można od tego smrodu, litości, powietrza, smoła na podniebieniu. Ty też to czujesz? Zadzwoń.

Zadzwoniłam. Pan spytał jaki silnik i zdiagnozował usterkę poprzez las, podał kwotę i domniemany czas naprawy.
Wigilia.
Oznacza to, że przez cały nadchodzący rok mój mąż będzie wstawał o szóstej i wiózł samochód do naprawy, a następnie ja będę go odbierać z adekwatnym zwitkiem banknotów w pugilaresie.

Ażeby pozbawić mnie złudzeń, że ach tam, przesądy, panowie pokazali mi palcem turbosprężarkę oraz opowiedzieli mi o ujemnych walorach filtra cząstek stałych, które to elementy oznaczyli jako prognozowane preteksty do spotkań, głównie z zawartością mojego pugilaresu, choć pewnie i mnie są ciekawi. I o ile porządają mnie jedynie przez wspomniany pryzmat, to jednak się zastanawiam, czy któryś z nich nie zechciałby się ze mną ożenić. Rozmyślam stale, jak ich omotać.

Umówieni jesteśmy na wiosnę.




sobota, 22 grudnia 2012

cuda, cuda ogłaszają


Dobra.

Może faktycznie pora podnieść się z martwych i zająć stanowisko w wielu sprawach, gdyż rodzą się pytania.

Odnośnie końca świata, to nastąpił prawdopodobnie we wtorek, kiedy to Poczta Polska bez ostrzeżenia zmieniła oblicze. Tej ziemi.

Zwykle było tak, że człek, chcąc się dowiedzieć czy przyszło, zachodził do urzędu, stawał cierpliwie w kilometrowej kolejce i czekał na swój czas
.
.
.
.
.
Gdy ten nadchodził zapytywał grzecznie czy jest, na co zniecierpliwiona dama z kokiem pod świetlówkę i powieką jak amazoński motyl eksponat rozpoczynała niespieszną peregrynację po półkach, szufladach i zakamarkach
.
.
.
.
.
aby po długiej niebytności wrócić i rzucić opryskliwe: NIE MA! (i co pan nam teraz zrobi?).

Tymczasem we wtorek małżonek udawszy się na pocztę przeżył wstrząs, gdy uniżona względem uczesania i sposobu bycia dama rzekła, że jest, proszę uprzejmie oraz zajrzawszy do KOMPUTERA dodała, iż jest także dla małżonki szanownego pana, prosimy przekazać nasze ucałowania pośladków dobrodziejki w formie pieczątek z datownikiem, lecz niestety zmuszona jest ona pofatygować się we własnej osobie, gdyż pisze do niej Instancja i domaga się bezpośredniego stawiennictwa, za co serdecznie z góry Poczta Polska przeprasza i posypuje w to miejsce popiołem.

Stary wrócił na miękkich nóżkach, a to jeszcze nie był koniec dramatów, gdyż na dobitkę tego samego dnia zadzwonił domofon i w drzwiach stanął LISTONOSZ. Listonosza na pierwszym nie widziałam, jak długo żyję. Zawsze chytrze zakradał się na parter aby tam bezszelestnie podrzucić do skrzynki awizo i czym prędzej zbiec.

Aż tu naraz taki szok!

Niezwykłe i fascynujące i gdy tak siedzieliśmy ze starym nad dwoma kilogramami sody oczyszczonej, a może kokainy, którą nam doręczono do rąk nomen omen własnych naszego psa, to wtedy na dobitkę przyszedł SMS, że przesyłka numer zostanie dostarczona w ciągu 24 godzin, czyli że listonosz biegł szybciej niż krótka wiadomość tekstowa, zatem prawdopodobnie z prędkością światła, co się nigdy przedtem nie zdarzało i co nie wróży niczego dobrego na przyszłość.

Nie likwidujcie zatem zapasów konserwy tyrolskiej. Może jutro.
A już na pewno wtedy, kiedy z ulic znikną autobusy z napisem Koleje Śląskie.

piątek, 21 grudnia 2012

spacery nowej ery

Śpiwor do wozka lub na sanki w bardzo dobrym stanie praktycznie jak nowy moze uzywany dwa razy z racji tego ze dziecko przewaznie jezdzilo samochodem, z pokrowcem nowy kosztowal 289zł.wiec chyba warto polecam.

?

M: O, Buniu, zobacz, to jest kredka człowieka pająka - tu jest napisane: "Spiderman".
B: A to jest kredka "Trudne sprawy".

sobota, 8 grudnia 2012

albowiem prysły zmysły

Blogi już nie działają. Sobie. I na mnie.
Nie jaram się już czytaniem. I do mnie już pies z kulawą nogą zagląda coraz rzadziej. Zwłaszcza odkąd runęła piramida towarzyska, misterna pajęczyna wzajemnych linkowań. I od czasu wyprowadzki.
Trochę mi smutno, a trochę mi wszystko jedno.
Wyrosłam, a może świat wyrósł z blogowania. Blogowanie jako przydługa forma tłitowania jest już pase. Teraz nie pisze się już rozwlekłych notek. Obecnie rządzi krótka forma, fraszka, haiku. Do rzeczy, do sedna, do puenty, raz, raz nie bij piany, bo w tym czasie fejsbuk zapodaje serię nadzwyczajnych eventów, które tylko leszcz ostatni mógłby chcieć przeoczyć, no, dalej, ściągaj majty, zgnij kolano, zrób coś efektownego, jakieś salto mortale, umrzyj! Pokaż trupa! Jak nie, to spadaj.
Czuję, że spadam. W samą porę - jest symetrycznie, tak jak lubię.
Od stycznia do grudnia. Równo pięć lat.
Pięć lat, z których nic nie wynika.
Dziwne.

czwartek, 6 grudnia 2012

połyka mję wieloryb

Dobrostan się zjebał tylko o tyle, o ile występują chwilowe zachwiania wiary w człowieka, opresyjne sny i podwójna kontrola zabezpieczeń. Słowem - lekka trauma. Poza tym jest okej.

A teraz przemówi Wielki Mokry Pies: