środa, 24 grudnia 2014

zbrodnia to niesłychana

Przebacz mi, ojcze, bo zgrzeszyłam.

Popełniłam dziś przestępstwo, małą zbrodzienkę z kroplą krwi i choć uniknę srogiej kary w zakładzie penitencjarnym, bo też i cała Polska się w nim nie zmieści, to jednak poczucie winy jest.

Przekroczyłam oto cienką, czerwoną linię i teraz jestem po drugiej jej stronie - po stronie ciemności, czy raczej ciemnoty.

Niby nie jest tak, że nocą z narzeczonym wyskoczyliśmy zarżnąć jego rodziców na spaniu, co to to nie. Niby nie ten kaliber, ale jednak czuję się winna, potrzebuję pilnie, aby ktoś mnie wybatożył.

Wyznaję: Dziś po raz pierwszy w życiu napisałam w mailu: WITAM!

Dokonałam tej krwawej zbrodni na języku polskim, ponieważ musiałam prewencyjnie zmiażdżyć adresata w zarodku, bo jednak takie WITAM dźwięczy władczo i oficjalnie: brzmi jak bezceremonialne ładowanie się ludziom na chatę ze słowami: Witam państwa u państwa!

Można jeszcze dodać kurtuazyjnie: Czego się napiję?

I to ma moc, a nie jakieś wiernopoddańcze: Dzień dobry, dziękuję, przepraszam, upraszam, czy mogliby łaskawi panowie?

A tu nie, tu ma być: Witam, tu mi tu zaraz, ale już!

Nauczona doświadczeniem wiem już, że co mniej wyczuleni na niuanse biorą sobie moją uprzejmość za moją słabość, więc żeby na wstępie uniknąć nieporozumień, postanowiłam im przyjebać tym WITAM i rozwiać ewentualne wątpliwości.

Sama nie wiem, czy to dostateczne usprawiedliwienie.

W ramach dotkliwej pokuty zjem dzisiaj całego karpia spod ręki mojej teściowej.

Wesołych Świąt!

wtorek, 9 grudnia 2014

drżące ciało

Opowiem Wam historię pewnej Małej Dziewczynki.

Była sobie Mała Dziewczynka, trochę mała, a trochę duża - miała prawie 10 lat i marzyła o staniku i butach na koturnie. Jak wszystkie małe dziewczynki czasem była dobra, miła i wesoła, a innym razem zła, próżna i kapryśna - słowem niczym nie różniła się od innych małych dziewczynek.

Mała Dziewczynka miała kiedyś swój Różowy Świat, a w nim wszystko, czego potrzeba do bycia Małą Dziewczynką: dobry dom, Mamę, Tatę, Siostrę, a nawet psa.

Pewnego jednak razu Straszna Choroba wywróciła do góry nogami cały Różowy Świat Małej Dziewczynki - rozpanoszyła w nim na długo, by w końcu zabrać Małej Dziewczynce Tatę.

Tego dnia, gdy umarł Tata Różowy Świat Małej dziewczynki stał się Trochę Czarny.
 
A może Całkiem Czarny?

Tego nie wiemy, na oko bowiem Mała Dziewczynka była prawie taka sama jak dawniej i tylko kiedy było jej strasznie smutno zakładała któreś z ubrań Taty, ewentualnie, ale tylko w ostateczności, kiedy już naprawdę nie wiedziała co ze sobą począć, gryzła psa.

Życie toczyło się powoli swoim nowym rytmem i wszystkim się zdawało, że Małej Dziewczynce udało się to wszystko jakoś rozchodzić.

A jednak. Któregoś dnia w szkole Małej Dziewczynki dokonano makabrycznego odkrycia: znaleziono przyklejoną pod ławką KARTECZKĘ, a na niej Straszne Słowa. Słowa tak straszne, że kiedy Ciało Pedagogiczne przeczytało ich treść, przez jego ciało przeszedł dreszcz. Ciało zadrżało, zwłaszcza, że to prosto w Ciało skierowany był cały negatywny ładunek emocjonalny Strasznych Słów. Straszne Słowa tak strasznie ubodły Ciało Pedagogiczne w jego godność, cześć, człowieczeństwo oraz powagę piastowanego urzędu, że postanowiło ono przeprowadzić skrupulatne dochodzenie, znaleźć winnego, osądzić i ukarać przykładnie.

Straszne Słowa Małej Dziewczynki uruchomiły lawinę. Tak, tak, to ona napisała. To ona przykleiła.

Czyn Małej Dziewczynki zakwalifikowany został jako zniewaga funkcjonariusza publicznego z całymi tego konsekwencjami.

Niby konsekwencje niewielkie - obniżone sprawowanie. Da się z tym żyć. To TEŻ na pewno uda jej się jakoś rozchodzić.

Ale czy tędy droga?
Czy to powinna być jedyna odpowiedź szkoły na zadany temat?
Czy tylko mnie się wydaje, że coś im umknęło?