czwartek, 12 lutego 2015

świst sajdingu

Dobrze. Przyznam się - wieści jakobym była trędowatą garbuską z jednym okiem są odrobinę przesadzone, ale proszę zrozumieć: taka konwencja - blogasek rozrywkowy. I choć inspirowany rzeczywistością, to wszystkie postaci i wydarzenia przedstawione są z użyciem funkcji turbo buster.

Nie trzeba wysyłać esemesów o treści pomoc na numer, choć jeśli się bardzo chce, to można.

I wcale nie mam lepkiej podłogi z tej prostej przyczyny, że w ogóle nie mam podłogi.

I chyba mnie potrzepie, gdyż przyszłam na zakład wywietrzyć płuca z pyłu, a tam TO, w MOIM Ę-Ą GABINECIE! I śmierdzi farbą.





Więc jednak fatum. I opresja.

wtorek, 10 lutego 2015

kwestia emisji oka

Oho! Mój niezmordowany wielbiciel, którego jestem pierwszą prawdziwą i jedyną miłością znów dał znać o sobie.

To miło z jego strony, chociaż mam podejrzenie, że pomylił koleżanki, bo zwrócił się do mnie z pytaniem: "Pamiętasz, co mi powiedziałaś w X? Ciągle aktualne?". Z tego, co sobie przypominam, nie powiedziałam mu nic, więc w zasadzie - aktualne.

Ach, jak miło jest być czyjąś pierwszą prawdziwą i jedyną miłością, zwłaszcza w dobie atakujących ze wszech stron uwiędłych ryjów, które w dodatku przy bliższym przyjrzeniu się, okazują się być naszymi własnymi.

No bo tak - jak się człowiek skrada do lustra, nawet bardzo rano, nawet po nieprzespanej nocy, to się może jakoś przygotować, dysonans poznawczy złagodzić powolnym otwieraniem oczu, blurowaniem obrazu rzęsami, a gdy ma, jak moja babcia, lustro skutkiem lat upływu całkiem zaśniedziałe, to się można sobie może nawet i spodobać. Tak więc pamiętać należy, by w procesie autopercepcji zachowywać daleko posuniętą ostrożność, nie wykonywać gwałtownych ruchów, nie działać pochopnie, a wszystko będzie dobrze.

Bywa wszakże, że nasz mąż sprawi sobie telefon o zdolności rozpoznawania twarzy, a my nie zdając sobie sprawy z niebezpieczeństwa chcemy chytrze nabić mu impulsów lub skrycie sprawdzić jego esemesy - i tu spotyka nas sroga kara, bo znienacka na wyświetlaczu oczom naszym ukazuje się odrażająca fizis, która w dodatku, przy bliższym przyjrzeniu się, okazuje się być naszą własną!

Co zaszło? Dlaczego tak się stało? Czego nie dopatrzyliśmy? Zabrakło otóż elementarnej ostrożności, głębokiego oddechu, przygotowania - trzech przysiadów, jednej pompki - tej suchej zaprawy, która daje nam siły aby odeprzeć to, czym zaatakował nas złośliwy display.

To samo, powiedzmy, w sklepie z elektroniką. Niczego nie podejrzewając idziemy sobie między telewizorami HaDe kiedy nagle z jednego wyziera na nas jakaś stara, gruba baba podobnie do nas ubrana, którą w dodatku skądś jakby znamy. Przypatrujemy się jej z niechęcią, gdy wtem dociera do nas, że ta stara, gruba baba to my! W dodatku w ohydnym berecie, który wydawał nam się tak twarzowy, gdy u modystki patrzyliśmy na siebie spod półprzymkniętych powiek.

Tak że nie wiem, czy mój niezmordowany wielbiciel, którego jestem pierwszą prawdziwą i jedyną miłością zdaje sobie sprawę, na co się pisze.

Nie wiem, czy mu będzie do śmiechu kiedy wreszcie powiem TAK.

poniedziałek, 2 lutego 2015

daj mi nogę, daj mi nogę

TYMCZASEM NA ZAKŁADZIE:

- To ty, Kasiu, też jesteś leworęczna? - wykrzyknęła z entuzjazmem Asia.
- Tak - potwierdziła Kasia.
- To super! A więc jest nas coraz więcej, bo ja, ty, i Maciek, i Marek... - zaczęła wyliczać Asia, a mnie przyszło do głowy, że gdyby ich sprytnie skrzyżować, można by wyhodować osobniki o dwóch lewych rękach i zaludnić nimi świat.