poniedziałek, 31 marca 2008

syndrom sztokcholmski

Spotkalam kolezanke.
Kolezanka jest matka Marianny. Marianna jest w wieku Bunia czyli jeszcze stosunkowo mloda.
I to spotkanie mję natchło, poniewaz porozmawialysmy z mama Marianny. O dzieciach.
I mama Marianny powiedziala, ze bywa zmeczona. Bywa wykonczona i wtedy mysli o Mariannie (juz bez wyrzutow sumienia, wybaczyla sobie) jak fajnie bylo kiedy Marianny nie bylo.


Ja tak nie mam.


Moze dlatego, ze juz nie pamietam jak to bylo kiedy nie bylo dreczycieli.
A moze nie moge bez nich zyc? Jestem uzalezniona od ustawicznego dreczenia?
A moze jestem masochistka?


Ulozylam na te okazje stosowne haiku:


Sado.
Sado-masochistka.
Katujtratuj.



perfect day

Cudowny dzien, slonko swieci zwawo, lato w toku.
Sa pewne zniechecajace sploty okolicznosci ale udaje, ze nie ma.


(Zepsul mi sie samochod, przelew nie dotarl, stluklam najukochanszy dzbanek, wylalo mi sie s k o n d e n s o w a n e mleko do torebki. A, no i zaplacilam komornikowi polowe.)


Panowie opodal ryja w asfalcie koparka. Mam nadzieje, ze jej jednostajny warkot podziala na Buniozyla usypiajaco. Bo ze spaliny tak, to pewne.


Ha! Zgadnijcie kto tu wczoraj byl!


Tak tak, moi panstwo, powstawszy z Powazek, otrzepawszy sie z lisci.
Krotko-wezlowato ale lepszy rydz.


No i kupila kawe, za co raz jeszcze w imieniu wlasnym oraz rodziny: dziekujemy!
I to mleko co sie wylalo.
Niedokrecone.



czwartek, 27 marca 2008

Same dobre nowiny

Odnioslam ostatnio duzy sukces w dziedzinie pozycia.


Byly mianowicie swieta a ja dopiero wczoraj koniec koncow dostalam szalu.
Po czym, kiedy maz imputowal mi, ze jestem wariatka i powinnam sie leczyc psychiatrycznie (swoja droga ciekawi mnie skad znal te formule, ktora mi tak sprawnie wyrecytowal) odrzeklam, ze mam PMS i moze mi naswistac w swietle najnowszych badan naukowych.


Pieeekne czasy.


Wytraca sie wrogowi popularny argument o wariatce z reki i hulaj dusza piekla nie ma. Gdyby nie odkrycia w dziedzinie medycyny pewnie dalabym sie namowic na te chorobe psychiczna. A tak to nie musze.


Ponadto moj dziesiecioletni syn jest nihilista i gdy jest modelowany pedagogicznie pod jakims katem mamroce pod nosem: w dupie to mam.


Coz moge dodac?



wtorek, 25 marca 2008

Krewni i znajomi

Mam fajna siostre. Wspominalam?


Odkad w tym roku zostalysmy rowiesnicami jest jeszcze fajniejsza niz byla. Przegladam sie w niej jak w lustrze i sie zachwycam jakie mam fajne poczucie humoru i w ogole jestem boska.
Wskutek przekroczenia swoistej bariery wiekowej przestala mi sie podejrzliwie przygladac trwajac czujnie w pozycji „stand by”.
A poniewaz wyszlysmy z tej samej stajni wiele rzeczy nas laczy (poza oczywistym faktem, ze ostatnio jestesmy rowiesnicami).
Przy czym nie mam tu na mysli rodzicow wcale (rzecz nie do konca zbadana, obecnie nie mam zludzen).
Raczej cos innego, jakas zdolnosc porozumiewania sie w pol slowa. Bardzo mi tego brakowalo odkad przyjaciolki me od serca wyjechaly za chlebem w sina dal. I SLUCH PO NICH ZAGINAL.
MAM TYLKO CICHA NADZIEJE ZE JESZCZE ODDYCHAJA, ZE NIE SPOCZELY NA POWAZKACH.


Brata nie mam, gdyz sie uparl i mnie karze.
Jestem straszliwie karana: be, be, be.
Nie chce brat robic za brata – jego strata.



piątek, 21 marca 2008

78 m2 a na tym kurz plus parapety

To sa wszystko, prosze panstwa, duperele.
I prosze mi nie mowic, ze to wszystko nieciekawie wyglada bo niejeden by zamarzyl o komorniku i starych gratach.
Znam kilku osobiscie.


Usiluje walczyc z burdelem. A poniewaz Bunio mi pomaga to nie jest to letkom rzeczom, jak to mowiom w telewizji.
I nie tylko w telewizji bo moj syn takze zaczyna. Zaczyna ale nie skonczy, moja w tym glowa. Zapowiedzialam, ze za kazdy brak samogloski nosowej na koncu bede mu wymierzac siarczysty policzek.
Ze nie wychowawcze?
Ale patriotyczne: trzeba dbac o czystosc jezyka ojczystego.
Gdyby panowie politycy ze szczegolnym uwzglednieniem glowy panstwa, jego n a j b l i z s z e j rodziny oraz Przemyslawa G. mieli takiego, powiedzmy, chlopca od bicia to zaraz by inaczej brzmieli. Inna rzecz ze mieli by czerwone obrzmiale pyski.


Ale zaraz, przeciez i tak majom.
To ja juz nie wiem.



czwartek, 20 marca 2008

czarna dupa

Bunio kaszle. Buuuniooo!
Bunio jest cudny, pomyka na rozstawionych nozkach a kubraczki mu trzeszcza na kraglutkim brzuszku.
W telewizji powiedzieli, ze Jozio umarl wskutek polkniecia baterii alkalicznej.
Zmusilam Bunia, zeby mi przysiagl, ze nie umrze. Nigdy!!!


Bylam dzis na widzeniu u komornika w sprawie przejazdu bez biletu.
Co prawda nie pamietam jak wyglada autobus insajd ale grzechy mlodosci mnie doscigly.


Jak czarny marzec to czarna dupa.


Naiwnie myslalam, ze poza doplatami do wszystkich wymyslnych mediow, ubezpieczenia pojazdu silnikowego, ZIELONEJ SZKOLY (nie mylic z czarna dupa) nic mnie juz ciekawego nie spotka. Ze w tem temacie bedzie miala miejsce chwila wytchnienia.
Skad ten pomysl.


A po powrocie jeszcze maly gwozdek do i tak juz najezonej hufnalami trumny: doplata za gaz 25 zl!


Ach coz to dla mnie! CHA, CHA, Z PRZYJEMNOSCIA ZAPLACE. tym mnie czarny marcu nie dobijesz, tym mnie rozsmieszysz!
Co prawda dopiero w kwietniu ale pekac bede ze smiechu do maja.
Tymczasem postanowilam nikomu nie otwierac, okna zaciemnic kocami, drzwi wytlumic pierzyna.


A tak swoja droga.
Pani komornica odpytala mnie ze stanu majatkowego i zasepilysmy sie obie, gdyz wyszlo, ze w miejscu cennych ruchomosci posiadam same stare graty.
I zrobilo mi sie przykro.


Czarny marzec.



środa, 19 marca 2008

Mow mi: Pablo

Program telewizyjny o Picassie.
O „przerazajaco utalentowanym” Picassie.


Lektor informuje odbiorce:
„Tak zyla owczesna bohema: czarne wlosy gladko zaczesane do tylu, wielkie czarne oczy i kroliczy nos”.


Chcac zatem byc la boheme, owczesna, czynimy wg powyzszego przepisu.


Juz mam pomysl na kroliczy nos, krolicze uszy oraz ogonek.
Mam takze krolicze futerko z mysich cipek.


Nie mam tylko pomyslu na wielkie czarne oczy.
Ale co tam.



Homo erectus

Jestem garbata jak quasimodo.
Zycie dociska mnie ku dolowi. Zauwazylam, ze chodze przygieta.


Wiec teraz sie prostuje. Walcze z przyciaganiem ziemskim, nie patrze pod nogi, ignoruje wystepy w chodniku oraz krawezniki o nieprzewidywalnej sinusoidzie.


Ide.



wtorek, 18 marca 2008

Zona Kota: umieram, zegnaj
Kot: czekaj, nie teraz
Zona Kota: nic tylko chce mi sie spac, to chyba narkolepsja. w dodatku mam niezaplacone i komornik mi chce wejsc na konto skutkiem czego nigdy w zyciu nie kupie sobie czerwonej szafy, pierdole, umieram
Kot; nie umieraj, czekaj
Zona Kota: nie mam juz sily nie umierac. umieram



Kogut na wesolo

Byl tu wczoraj pan. Panu marza sie zaproszenia na uroczyste otwarcie ubojni drobiu.
Zaproszenia wedlug pana ma zdobic kogut na wesolo.
Nie wytrzymalam i zapytalam czy ma byc bez glowy.
Zachichotal.
W ogole byl demoniczny taki i zalatywalo od niego antyferomonem.
Antyferomon jest wtedy, gdy facet pachnie wyziewami z kuchni, zwlaszcza tymi powstalymi wskutek smazenia na starym tluszczu.
A to dziwne bylo bo byl ogolnie dobrze ubrany, szczurzy wasik przystrzyzony nosil estetycznie.
Nigdy nie zrozumiem mezczyzn.


Zatem jem szprotki bez glow i szukam w necie fajnych kogutow.
Kogut to po angielsku miedzy innymi cock.
Wobec tego
miedzy kogutami kurzymi pojawiaja sie czasami fotografie kogutow ludzkich podpisane: Good, clean cock fun wanted, … a nawet konskie.


I jak tu nie lubic swojej pracy?



poniedziałek, 17 marca 2008

EKG spoczynkowe

Nie posiadam cisnienia krwi. Zgaslo.
Mac mi powiedzial, ze w stolicy pada rzesiscie i jest 41 stopni.
To chyba cieplo, nie?
Niepokoi mnie jednak ten brak cisnienia. To tak trwa juz od tygodnia, ze sie musze za wlosy wloczyc z miejsca na miejsce jak Baron Minchausen. Cale szczescie, ze nie mam konia.
Nie wykluczam, ze to ostry zespol odstawienia. Odstawilam mianowicie leki przeciwkaszlowe dostepne bez recepty, ktorymi to sie mlodziez podobno masowo odurza. Mnie sie co prawda nie udalo specjalnie odurzyc za to wystapil brak cisnienia i migotanie komor.


Dobre i to.


Siedze na zakladzie i marze.
Marze zeby mnie ktos od tego zakladu wzial i uwolnil. Bo ja juz dluzej tego zakladu nie moge. Wolalabym inny.
Ale czy ktos przyjmie do pracy voyerystke-fetyszystke?
I na jakie stanowisko?


Obiecalam dziecku, ze pojedziemy i kupimy. Tylko jak ja mam to zrobic nie posiadajac cisnienia?
Przeciez sie nie zawloke za wlosy razem z samochodem. Nie jestem Pudzianem.
Tak, dziecko mnie znienawidzi.
Nie pierwszy to raz (i nie pierwsze dziecko), kiedy obiecalam i nie dotrzymalam.
Zainteresowani wiedza o co chodzi.
Mam na koncie nawet cos jakby pol niedotrzymanej obietnicy malzenstwa. Pol dlatego, ze to nie ja obiecywalam, to mnie obiecywano. A ja hoc!


Pamietajcie, jak wam cos obiecam, zwlaszcza malzenstwo, to nie robcie sobie specjalnych nadziei. Teraz bedzie jeszcze gorzej niz bylo.
A nie bylo przesadnie dobrze.
Lecz.
Nie posiadam cisnienia krwi. Od tygodnia.



piątek, 14 marca 2008

Cibachrom

Mysle o sobie, iz jestem osobom nietuzinkowom.
(to sie zawsze pokazuje w najnowszych notkach wiec lans)


W sensie, ze nienormalna oczywiscie.
Wezmy to: http://www.bialekozaczki.blog.pl/


Mnie to sie podobaja jakies takie wynaturzone blogi. Najchetniej pelne pederastow, wariatek, brzydkich slow i fotografii. Tranwestyci, trannseksualisci najchetniej w transie zeby byli i w peruce a rzecz sie dziala w Transylwanii.
Krucyfiksy zanurzone w moczu Andresa Serrano 15 lat temu w CSW daly poczatek temu bluznierczemu dreszczykowi co mna wsztrzasa zawsze wtedy gdy ktos szarga swietosci uprawiajac jednoczesnie sodomie.
Lubie.
Co poradze, no lubie.
Uwielbiam.



czwartek, 13 marca 2008

notka, z ktorej wszyscy dowiaduja sie kim jest Mata Hari.

O czym to ja chcialam?
eee…
Chyba nie. Zapomnialam. Przepraszam, wpadne pozniej.


—–


Aaa, wiem. H. mnie demaskuje. Ja tu sie osnuwam, zasnuwam, zawoalowywuje, przyjmuje tajemnicze pseudonimy i aliasy, nakladam papierowe torby na glowe, wycinam malusienkie otworki na lisi wzrok. Do tego okulary, wachlarz i puder, duzo pudru.
A H. na to: to jest blog tej a tej (numer pesel), wiesz, tej ktora to i to, zony tego a tego a tego matki tych a tych, zamieszkalej przy ulicy tej a tej, w miescie tym a tym, jezdzacej pojazdem samochodowym o numerach takich a takich w kolorze. ?. Koloru nie widac, bo brudny. Bruuudas! ma napisane i slowo powszechnie uznawane za obelzywe obok. Sama sobie napisala, bo taki brudny, ze jej nie pisza, brzydza sie, sama sobie musi.
Poczytaj sobie, moze cos poruszy z alkowy, bedzie fajnie.


W ZWIAZKU Z POWYZSZYM NIC NIE PORUSZE. PORUSZYLABYM, ALE NIE MOGE, SAMI PANSTWO WIECIE-ROZUMIECIE.


Trzask-prask i po konspiracyji.


—–


Nie no, dobra, podobno to nie ona. Podobno sredniointeligentni sa w stanie sie domyslic (przy okazji obrazila tych, ktorzy sie domyslili nazywajac ich nie wprost polglowkami).


Musze naciagnac czador bo rozpoznaja mnie po butach.



środa, 12 marca 2008

oto notka, w której odcinam pępowinę przeszłości ciach a nawet zastanawiam się nad usunięciem konta


Bunio ma napęd na cztery kola.
Włącza go sobie w domu.



I tak: na podwórku śmiga śmiało
na dwóch nogach, pomyka jak stary, idzie w długą aż się
dymi a w domu klap i jedzie na czterech.
Schody, krawężniki, murki to jego
ulubione tereny do badan.
A, no i kałuże.



I jeszcze bajeruje laski. Mamy taka
zaprzyjaźniona dzierlatkę w wieku 14 miesięcy. No i jak się
spotykają to on do niej zagaja: yayoooueaui, a ona na to z pełnym
zrozumieniem: ouueyeeuoueuy.



Cudne.



—–



O balu nie będzie bo nie ma o czym.
Ostracyzm, oto z czym się spotykam na
balach.



Koniec, kurka, uprzejmości.



I po co to było pisać w pamiętniku:
„Gdy opuścisz szkolne mury i w
daleki pójdziesz świat
wspomnij milo i serdecznie koleżankę
z dawnych lat”?



Obecnie nie ma to odzwierciedlania w
rzeczywistości.



Normalnie udają, ze mnie nie ma.
Na szczęście, że nie ma Tabazy też
udają, bo bym się zamkla w sobie.
Panowie normalnie. Nic nie udają. Ale
za to lubią o żonie napomknąć.



Jakbym coś wspominała, ze jakieś
spotkanie po latach to kopnijcie mnie w kostkę.



Nigdy więcej!



wtorek, 11 marca 2008

Rest in Peace

Wiecie, co sie robi z polamanym koniem?


Program Big Brother.
Jedna pani z tipsem mowi do drugiej pani z tipsem:
„Lepiej go uspic, pochowac godnie i bedzie sobie funkcjonowac”.


Czy sa jakies pytania co do konia?



piątek, 7 marca 2008

na miekkim kamieniu


Z racji aliena w glowie mialam caly dzien przelezec w lozku.


Matka w lozku.
Oksymoron.


Ponadto okazalo sie nagle, ze Kot ma dzisiaj urodziny.
On tak zawsze: jak ja jestem chora to on od razu jest bardziej. A jak sie nie da bardziej, to prosze bardzo: urodziny.


I teraz nie wiem co dalej.
Kwiaty? Tort? Szwedzki stol? Prezenty? Oklaski.
Jak mozna przez rok nie wspomniec, ze sie bedzie mialo urodziny?


Jutro kolejne spotkanie klasowe. Tym razem szkola podstawowa.
Nie ukrywam, ze moze byc bardzo egzotycznie.
Jestem co prawda za sprawa alienow glucha na lewe ucho ale moze to i lepiej.
Nauczona doswiadczeniem utne dywagacje o zonie przy uzyciu wymowki: sory, ale mam w glowie aliena i on polyka to co mowisz.
Bedzie bardzo ekstarwagancko.


Albo w ogole napcham sobie do uszu waty z kamfora i niech sie wala.
Facetom zamierzam mowic, ze mam swierzb i jestem w nastroju nieprzysiadalnym.


A w dodatku najprawdopodobniej bedzie kolega Maj.


Ide poszukac u Aramaja jakiejs spluwy.
Jezeli bedzie niefajnie, to sie z niej zastrzele.
I juz.



środa, 5 marca 2008

łan łej tiket tu de muuun

Siedzimy i machamy poprawe 9 (slownie: dziewięciu) bledow ortograficznych w  1 (slownie: jednym) dyktandzie.
Alez piekna bombe otrzymal Aramaj!
Piekna i calkowicie zasluzona. Nic dodac nic ujac.


========


Paczka od H. dotarla.
Zawierala jeden smalec wegetarianski, kilka par nieduzego obuwia i stoczterdziescidziewiec par bodziszow.
Teraz moge smialo zakladac zlobek a milusinscy moga bez skrepowania lac do gaci.
Dla wszystkich starczy suchych desusow.


Jadac po przesylke napotkalam offroad.
Wlasciwie to zawsze tam byl.
A teraz dla niepoznaki go nie ma, nie ma, nie ma, czujnosc uspiona, a tu nagle: tadam! – koniec drogi.
A nawet jakby swiata.
Za to poczatek wyprawy na Marsa. Calkiem za darmo (nie liczac wygietych w chinskie osiem kolek)


Marsa zwiedzamy bez pospiechu.


Mowi nam o tym ograniczenie PREDKOSCI do 20 km/h.
Po lewo, prosze wycieczki, koparka, dzwig, jezioro, koparka, dziura, przepasc, nasyp, kanion, lej po bombie, rzeka, wodospad.
Tu korek – przepraszamy za utrudnienia -  i czas na refleksje: prosmy swietego krzysztofa, zeby nam sie samochod zlamal.
Zielone.
Usmiechniety pan w ubloconej po pachy kamizelce pokazuje na migi: tedy prosze, po chodniku bo tam nie ma dnaaa.


Teraz Bunio w tych butach tez lubi smigac po kaluzach.


========


Znacie te historie jak facet uciekajac przed psami schronil sie na drzewie?
Ale mial pecha, bo na tym drzewie bylo jeszcze wiecej psow.


Zupelnie jak z ta poprawa.


Trzymaaajcie mnieeeeeee



wtorek, 4 marca 2008

Achtung: zdrapywacz skor!

A teraaaaz, prosze panstwaaaa…
Demon seksu to jaaa!
Nie no dobra, zartowalam. To moj stary!
Okej, okej. To nie on.


Demonem seksu okazal sie byc tym razem kolega Wontpierz (imie robocze).


Poprzednim bowiem razem, na balu lat temu 6 i pol dyzurnym demonem
seksu byla kolezanka Owska przyjaciolka Omskiej. Rzucala sie z rozwarta
paszcza na jedynego cudzego meza obecnego na imprezie. Cudzy maz w
panice biegal za swoja wlasna zona i pytal: co ja mam robic? Zona
(zolza, of kors) odpowiadala na to: nie wiem, jestes dorosly, korzystaj.


Chyba nie skorzystal lecz niesmak pozostal.


Owska to ta od laski jak
zloto i choc powloke cielesna posiada ona faktycznie nie od rzeczy to
zdumiewajacym pozostaje sposob w jaki porusza ona owa osoba. Aby to
wytlumaczyc nalezy uprzednio rozczlonkowac (w myslach!) cialo Owskiej
na poszczegolne segmenty. I tak najpierw glowa, ciecie, tulow do pasa, ciecie,
tulow od pasa, ciecie, nozka do kolanka, ciecie, nozka do kostki, ciecie, stopa. I teraz
przypominamy sobie z dziecinstwa zabawke odpustowa typu trzesacy
krokodyl. I na takiej wlasnie zasadzie trzesacego krokodyla porusza sie
kol. Owska. W tancu tez.


No, ale zostawmy kol. Owska. Kolezanki Omskiej w ogole nie tykajmy aby nie poruszac czulej struny w sercu H.


Wrocmy do demona seksu.


Demon seksu A.D. 2008 na poprzednim balu chyba sie nie pojawil. Albo
byl jeszcze wowczas demonem w stadium larwalnym i mi umknal. Nie
wiadomo.


Tym razem jednak pojawil sie jako osobnik zdumiewajaco dojrzaly. Chodzil, chodzil oczkiem blyskal, panie emablowal.
Do mnie mowi: „Znowu jestes bez stanika?” Czym zdumial mnie stokrotnie
gdyz nie przypominam sobie o jakie „znowu” mu moglo chodzic. Poza tym
przeciez mialam stanik, ktory moj maz osobiscie przypilnowal abym
miala. Wiec jak to? Do dzis sie nad tym glowie, wiec mozna
przyjac, ze ryba polknela haczyk.


I tak plynela godzina za godzina, kolega Wontpierz, coraz bardziej
smialy i zarozowiony od alkoholi, plasal posrod pan i prawil im
wyszukane komplementy. W trakcie zdejmowanie grupowego zdjecia stanal
za mna i pochyliwszy sie szepnal aksamitnie, ze moje plecy nic sie nie
zmienily i nadal sa tak piekne jak byly.


Gdzie on, kurde, widzial moje plecy??? Dawac mi tu hipnotyzera!


Nie no, dobra, powiedzmy, ze na wf. Bardzo mozliwe, ze to wtedy bylam
bez stanika. Nawet bez cyckow wtedy bylam bo nie mialam. Tego mi
szczesliwie nie wypomnial.
Zatem jak wspomnialam plynela godzina za godzina i wreszcie doszlo do
tancow. Niestety. Tance to zawsze dosc trudna materia. Ale
najtrudniejsza okazala sie ona byc w parze z kolega Wontpierzem wlasnie.


Taniec z nim polegal na stosowaniu nieustajacych blokow karate.
Czy sa
na sali wielbiciele Brusa Li? No, to wszyscy wiemy o co chodzi.
Caly
czas trwania tanca trzeba bylo stosowac wymyslne chwyty aby wyjac reke
kolegi Wontpierza zza swojego dekoltu/paska/z gaci. Taniec byl
nieustajaca walka o zachowanie resztek cnoty gdyz demon ocieral sie
lubieznie i usilowal calowac, gryzc, wysysac krew? Nie wiem bo resztka sil udalo mi
sie nie dopuscic do zblizenia. Jezusie nazarejski! Do jakiej on szkoly
uwodzenia chodzil! Sadzilam, ze takim temperamentem charakteryzuja sie
wylacznie napaleni pietnastolatkowie. Matko jedyno, alez sie chlopak
zapoznil!
Ale, jak to mowia, lepiej pozno niz wcale. Niemniej
zastanawiam sie, czy nie przezyl on przypadkiem jakiejs traumatycznej
inicjacji i zadzialalo prawo pierwszych polaczen.
Jestem pewna, ze
dotychczas umawial sie na randki z gorylami.


I teraz one nie dzwonia i nie pisza.



anoreksja-hate-love

Skonstatowalam z dzika rozkosza, ze oto spodnie wisza mi na dupie i marszcza sie na wszystkie mozliwe sposoby.
Tak, to sa chwile dla ktorych warto zlapac takiego wrednego wirusa i mu sie oddac we wladanie. Chodze teraz i sie macam po koscistych wystepach na moim ciele, ktorych od dawna nie bylo a tak za nimi tesknilam. Ba! Nawet wyciagnelam z czelusci mlodziencze dzinsy, wdzialam i swobodnie w nich… usiadlam.


Noooo


Zeby nie zaprzepascic dokonan zjadlam wczoraj na kolacje dwie mandarynki, a wlasciwie poltorej jesli wziac pod uwage ilosc wbudowanych pestek.
Tak, tak, z jednej strony krwiozercze wirusiszcza a z drugiej nikt mnie nie rozpieszcza kulinarnie. Zwlaszcza tesciowa, ktora swoje marchwice przywiezione w sloikach do sloikow zlewa i wywozi. Gdyby to bylo jadalne to byloby mi przykro. Jako ze nie jest, to jestem nawet wdzieczna, ze nie musze uniedobrzonych darow bozych wylewac do klozetu.


Jak ta kobieta mnie nienawidzi! Az milo popatrzec. Powinna wyjsc za maz za kolege Maja. Splodziliby Adolfa Hitlera, ktory by mnie eksterminowal w specjalnie zaprojektowanym Majdanku.


Wiecie jaki mam horoskop poetycki?
„Beda ciebie w mnogim tlumie
Ci potepiac, ci wynosic
Jeden znajdzie, kto zrozumie.
Jeden tylko?
To i dosyc”


Juz tak mam, ze mnie sobie nienawidza. Albo lubia, mam nadzieje, czasami.
Lubicie mnie? Cooo?



poniedziałek, 3 marca 2008

Bal w odcinkach czesc pierwsza

Czas rozprawic sie z demonami przeszlosci.
Demony – padnij!


Tak. No to byl bal. Niestety. Dawno nic mnie tak nie zmeczylo jak ow bal. Jedyna jego jasna strona bylo to, ze z jego okazji wymalowalam sobie usta i pazury i bylo tak jakos odswietnie. Inna sprawa, czy to sie podobalo osobom postronnym. H zapytala po co sie robie na taka jedze. Odpowiadam z wyzszoscia: nie znasz sie.


Jak nas, czyli mnie i Tabaze z superprofesjonalnym smoked eye, zobaczyl nasz wychowawca to mu sie prosto z serca wyrwalo: ooo, dziewczyny, ale fantastycznie wygladacie!!!
No, ale on pewnie lubi jedze.
(W ogole poszukujac ostatnio prezentu urodzinowego w empiku znalazlam pozycje zatytulowana ‘dlaczego faceci lubia jedze’ czy tak jakos. I teraz juz wiadomo, ze ze wzgledu na karminowe pazury).


Bilans wyglada tak jakos, ze 80 podobno procent zwiazkow malzenskich uleglo mniej lub bardziej formalnemu rozpadowi, panowie zapuscili obszerne bandziochy, panie z drobnymi wyjatkami trzymaja fason lub sa tak samo brzydkie jak byly czyli uroczy constans.


Reasumujac chlopaki spuchly i wylinialy, dziewczeta dopiero zaczna.


Przysiadajacy sie panowie snuli po spozyciu standardowe opowiesci jak to zona ich nie rozumie.
Panie zastanawialy sie co mowia ich mezowie gdy przysiadaja sie do swych kolezanek na temupodobnych spotkaniach towarzyskich.
Zarcie bylo podle, wnetrza przasno-barchanowe, kolega Maj mnie napastowal. O winie nie wspomne.


Nie mam weny. Wychodzi na to, ze mi sie nie podobalo.
A przeciez za 120 zyla musialo byc fajnie, nie?
Wroce do tej sprawy.


Bedzie o demonie seksu wiec trzymajcie reke na pulsie.



sobota, 1 marca 2008

Love is in the air

Jesli jestem tym co jem to dziendobry nazywam sie Ibuprom Zatoki.
Przezywszy najstraszniejszy tydzień w swoim zyciu moge teraz prowadzic w tv program survivalowy pt.
„jak przetrwac febre gdy bachory pelzaja po matczynym zezwloku kaszlac i rzygajac na wyscigi”
To bylo coś takiego, czego nikomu nie zycze.


Nie no, dobra, zycze ale bez nazwisk prosze.


Zatem w niedziele zapadlam i tak trwalam w stanie rozpadu na poszczegolne granulki sklejona na pot dni rowno piec.
Nie bede sie wdawac w szczegoly, dosc powiedziec, ze stary ujechal ratowac swiat a mnie zostawil zebym sobie sczezla. Tyle fajnych dup w naszej-klasie, ze doprawdy nie ma co sie rozmieniac na drobne.


I tu oredzie: ja nie chce cie straszyc, ukochany, ale co mnie nie zabilo to mnie wzmocnilo, i teraz jestem tak, najdrozszy, należycie wzmocniona, ze jak cie, kurwa, zobacze, to cie udusze jedna reka!!!