poniedziałek, 13 maja 2013

godzina zwierzeń

Ponieważ wiem, że wszechświat z zapartym tchem oczekuje na moje przygody, postanowiłam nieskromnie niczym Doda uchylić rąbka kwiatu mego sekretu i nadmienić, że kocham się w Spiętym.

Długo kochałam się w nim zaocznie, gdyż charakteryzuje mnie przerost wyobraźni odnośnie głosów męskich. Na przykład przed laty usłyszałam w radio koncert zespołu Koma i podówczas, choć nie spłynęło wszakże na mnie żadne z wyższych uczuć, to jednak pochopnie wyobraziłam sobie wokalistę tegoż jako muskularnego bruneta o bujnym uwłosieniu w skąpym tanktopie i na harleju dawidsonie sunącym majestatycznie. Tymczasem oczom mym ukazał się w to miejsce podrośnięty blond cherubin w podrygach z małym oczkiem łypiącym spod wypiętrzonej bruzdy dotykowej.

(Na marginesie: zanotowałam skrzętnie raniące zdanie, które Jessa wygłasza pod adresem swego prawie byłego męża: Przyjaciołom powiedziałam, że jesteś dzieckiem z probówki, żebyś nabrał charakteru).

Zatem obecnie jestem bardziej zachowawcza i by pochopnie nie lokować uczuć w obiektach, które nie spełnią moich wyobrażeń długo broniłam się przed poznaniem powierzchowności celu moich westchnień, ale w końcu postanowiłam poczynić kolejny krok ku i oto zerkłam w grafikę gógla.

Cóż.

Nie jest on, niestety, tak dekadencko szykowny jak Pan Maleńczuk, w którym też się kocham od, nomen omen, maleńkości i troszkę mi jednak smutno, ale może jakoś to rozchodzę.

A w kim Wy się kochacie, moje duszki?