środa, 5 listopada 2008

sexy nylon stockings

Nadszedl czas na pozegnanie, gdyz niechybnie lada dzien ktorys z sasiadow zadzwoni na blekitna linie i mnie przyskrzynia.


Nareszcie.


Male dziecko jest juz tak na wskros zapetlone w swoim buncie, ze samo nie wie o co mu chodzi.
Dzis po poludniu, obudziwszy sie z drzemki, ryczalo bite dwadziescia minut wygiete w luk wsteczny o rajtuzy, ze mu zalozylam a ono nie wyrazilo jednoznacznej aprobaty.
Inna rzecz, ze moze powinnam uprzejmie zapytac, pozwolic wybrac z szerokiego wachlarza wzorow i kolorow, a w przypadku negatywnego rozpatrzenia mojego podania, dac dzieciatku czas na ponowne zastanowienie.
A ja mu je wdzialam bez dania racji. Choc walczyl do konca.
Latwiej by bylo wielblada w rajtuzy a potem przez ucho igielne.


Targaja mna dylematy wychowawcze.


Nie wiem. Nie wiem, lamac ten kregoslup moralny czy nie lamac? Jesli tak, to na ile?
A moze nie lamac, tylko wmontowac sobie na stale wenflon z kroplowka z melisy?
A moze wykluczyc rajtuzy jako punkt zapalny w relacjach matka – syn?
Ale jesli nie rajty, to co?


Ineksprimable na 86?





Spia. Pachna snem.
Po wyczerpujacym skakaniu po kanapie padli bez sil.
Jak tu cicho.
Nie umiem sobie znalezc miejsca.


Obejrze sobie Piroga zeby mi za fajnie nie bylo.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz