Poziom niezrozumienia między niedobitkami płci pięknej a płcią brzydką w miażdżącej przewadze, sięga tu zenitu.
Ja o wozie, płeć brzydka o kozie.
I tak, już drugi rok z rzędu jeżdżę w sposób nieuprawniony z kartką a cztery w miejsce dowodu rejestracyjnego. Sama jestem sobie winna, gdyż tkwiąc w daremnym uporze, nie przysunęłam dotychczas Wydziału Komunikacji pod nos petenta.
(Małżonek jest mistrzem świata w stosowaniu opresji metodą biernego oporu).
Meee, meee!
Nuży mnie także wielokrotne powtarzanie w ciągu dnia perory na temat braku walorów odżywczych kokakoli i czipsów.
I że równie dobrze można by się napić oleju silnikowego. Przepracowanego. I zagryźć papierem ściernym. Posolonym.
Ale dlaczego? Wytłumacz mi dlaczego? Nie przyjmuję do wiadomości odpowiedzi „bo nie”.
(Aramaj jest mistrzem świata w stosowaniu opresji metodą zdartej płyty).
Meee, meee!
I że nie wolno w pierwszych słowach swego listu gryźć interlokutora w rękę, wrzeszczeć o wszystko godzinami i w złości smarkać matce w spódnicę.
(Buniozyl jest mistrzem świata w stosowaniu opresji metodą łatwo wybuchających, niekończących się decybeli).
Meee, meee!
Ko-za-me.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz