sobota, 17 października 2009

wieczór konesera

Fajne filmy wczoraj widziałam.


Oba udawały. Jeden udawał komedię romantyczną a drugi kino wysokich lotów. Oba bardzo udane.


Nocne rozmowy – ten, który udawał komedię, udawał już sam tytuł, gdyż bohaterowie udali jedną (słownie JEDNĄ) rozmowę nocną telefoniczną, ale za to dokładnie umotywowaną faktem, iż nocą taryfa sprzyja udawaniu nocnych rozmów.


Następnie udawane było wszystko.


Uawany był scenariusz, gdzie ciąg logiczny czy chociaż przyczynowo-skutkowy to za dużo dłubaniny, kino ma być lekkie, tak? więc wystarczyć musiał pretekst; udawani bohaterowie, którzy nie wiadomo skąd przychodzili, dokąd zmierzali i kim byli, przelatywali przez ekran jak deszcz meteorów, bez pretekstu, bez kontekstu, takse.
Tylko aktorzy nie udawali. Ale cóż oni mogli, kiedy film, w którym grali, udawał sam siebie?
Nic.
Ale za to śmiechu było za to co niemiara. Zwłaszcza śmieszna była scena, jak się seksoholicy spotykają, śmieszni ludzie, na śmiesznej sesji terapeutycznej i se, chichocząc, opowiadają o dupczeniu, chyba, bo nie pokazali, ale tak się widz domyślił i normalnie boki zrywał.
Ale za to w mrocznej niczym meandr ludzkiej duszy scenografii. Tak, że wiecie NIUANSE.


Dobra, no to pośmialiśmy się.


Teraz kino ambitne. Kieślowskopochodne. Kieślowskopodbne? Kieślowskoidalne?.
TV Polonia. Ono. Hit
Hm, hm.


To ja powiem tak: Jak Kieślowski opowiadał swoje historie, to ja mu wierzyłam. Może nie ślepo, bezkrytycznie, bo nie jestem bardzo fanką, może z niepokojem, ale wierzyłam mu na słowo, jak nic.


A tu jakoś nie chce mi się wierzyć. Niedowierzam. Albo dobra, wierzę w ogół, lecz irytuje mnie szczegół, co mi ten ogół mocno zaburza.
No bo, czy byliście państwo kiedyś u szklanego ginekologa? Takiego, co to nie tylko wszystko widać przez ściany, ale także słychać?
FALSE! – czerwony napis pulsuje pod czaszką i nic już potem z tym nie zrobisz, nie wytłumaczysz sam sobie, że to taka konwencja, licencja poetika, czy inne perpetuum mobile.


W dodatku efekt dramatyzmu był, albo kamera tak drżała bo operator też człowiek i czkawkę mieć mu wolno, w każdym razie oczopląs, dyskomfort i nigdy wiecej.


Umęczona zasnęłam i nigdy się nie dowiem, jaki był happy end.


Szkoda.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz