Gorąca relacja z miejsca zdarzenia.
Właśnie trwa awantura „Tu. Nie, tu”
Młody wstał jak zwykle lewą nogą i nic go nie satysfakcjonuje. Okno ma być zasłonięte ale odsłonięte, mleko ma być postawione… właśnie, nie wiadomo gdzie.
Z racji dnia wolnego od pracy postanowiłam dziś eksperymentalnie nie łamać oporu, tyko dać dziecku szansę i je zrozumieć.
Spełniam więc wszystkie jego żądania.
Bez skutku.
Nie doszliśmy do porozumienia.
Zasmarkał tylko całe łóżeczko – jak jest naprawdę wściekły (średnio pięć razy na dobę) wydmuchuje gluty z nosa i wyje.
Jak mu wytrzeć, zaraz wypuszcza nowe. Muszą być, wisieć z nosa aż po brodę i dalej na piersi, taki strój wojenny.
I jeszcze ugryzł się w palec z bezsilnej złości i teraz ryczy, że niby potwornie go boli, a nikt go nie ratuje.
Dzień się dobrze zaczął, jestem pełna otuchy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz