Tak, to prawda. Zimą zwłaszcza jestem głupia oraz pusta oraz szpetna.
(W łazience słychać sztorm, Aramaj imituje dziesięć w skali boforta).
I ze wszech miar leniwa i wątpiąca – najsilniej mnie trzyma przy życiu przekonanie o bezsensie istnienia. Im jestem doroślejsza tym bardziej dojmujące.
(Buniozyl śpiewa: „A słoneczko świeci”).
I jeszcze mam gruzłowaty ryj. I szarozielone włosy.
(Buniozyl sika do wanny).
Są na to dowody. Dziecko do mnie rzekło mianowicie, gdy zjawiłam się w przedpokoju w odświętnym mejkapie: Wyglądasz jak trup, jak Lenin w swoim mauzoleum.
Wredne.
(Buniozyl pije wodę z wanny).
A, i jeszcze wredna jestem. Podstępna, pusta, zła.
Smutna. Ponura. I mówię: Ta zima końca nie ma.
A Bunio: I ciudów. Ciudów nie ma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz