Przychodzi na nas czasem taki wieczór refleksji, kiedy to zastanawiamy się, kogo by tu sobie obwinić o to, że mamy na chacie wieczny burdel, że nie zdanrzamy z ogarnianiem i nie wiemy, czy nie śmierdzi nawet trochę, to, co się tak lepi.
Czy to aby nie wina matki, iż nie chowała nas na perfekcyjną panią domu? Że nie wpajała nam etosu cotygodniowego mycia okien, kompulsywnej zmiany pościeli, wykrochmalonej firanki i wypastowanej podłogi?
Tak, to na pewno jej wina, więc niech teraz daje na sprzątaczkę.
Taka bowiem sprzątaczka bardzo się przydaje - po pierwsze trzeba posprzątać zanim przyjdzie, żeby nie było przypału, co daje nam imperatyw, a po drugie, jak już wszystko nabłyszczy, to można nią straszyć dzieci, że będzie zła, kiedy zobaczy, że upalcowali.
Znane są co prawda historie o chamach, którzy brudzą na potęgę właśnie po to, by sprzątaczka nie nudziła się za ich pieniądze, ale ich nie naśladujemy - w końcu chcemy w dzieciach wyrobić wzmiankowany etos, a tym sposobem nam się nie uda.
Nastroju nie poprawia nam również fakt, iż nasze koleżaneczki bombardują internety wystudiowanymi fociami stylowych wnętrz okraszonych wykąpanym w perwollu i sikniętym perfumą kotkiem rasy egzotycznej, co jest przykre zwłaszcza w sytuacji, gdy naszego kota właśnie obszczał jakiś samiec i musieliśmy go przeprać w szamponie biały jeleń, od którego jest co prawda tak puszysty, że nadaje się w sam raz do kuśnierza, ale egzotyki nie przydało mu to ani na jotę. Nadal jest bury i pręgowany, śmierdzi sikami i białym jeleniem.
Ponadto piętro niżej lada dzień wprowadzi się młode małżeństwo, które właśnie założyło w mieszkaniu sklep z zapachem absolutnej nowości, gdy my tymczasem nadal żyjemy ze świadomością, że pod naszą podłogą znajdują się najpewniej włosy i paznokcie poprzednich lokatorów.
I wypadła nam klamka z drzwi Gerda. Bardzo bezpieczna klamka. Tak bezgranicznie bezpieczna, że musi ją przytwierdzić autoryzowany serwis klamek Gerda z certyfikatem ISO, byle Zenek temu nie sprosta.
I sypie nam się choinka. Właściwie chce tym nam dać do zrozumienia, że na nią już pora, ale przeraża nas perspektywa wypychania jej przez drzwi balkonowe, gdyż po drodze zgubi wszystkie igły w domu, by na tarasie objawić się naszym oczom jako łysy badyl, kiedy właśnie ostatnio Bunio nam powiedział:
"A zgadnij, mama, że na choince jest więcej igieł, niż bakterii w całej Polsce"
I właśnie nie wiemy, czego na naszej podłodze jest więcej: igieł, czy bakterii. A może paznokci, co drapią od spodu w naszą neurotyczną jaźń.
ajlofJu :D
OdpowiedzUsuńja toże <3
UsuńNie rozumiem, jak można mieć problem z posprzątaniem mieszkania w bloku. Przecież stojąc w salonie, można sięgnąć ręką do lodówki i nie ruszając się z miejsca umyć ręce w łazience. Sprzątanie trwa góra 3h. Jeśli to podzielić na domowników, to nie trwa wcale. NIC nie usprawiedliwa brudu w domu. To żadne wyzwanie zrobić porządek 2x w tygodniu. Proponuję się zastanowić, ile trwa sprzątanie domu na wsi 250m2 plus garaż, plus 1000m2 ogrodu. To też trzeba 2x w tygodniu ogarnąć. A ile tam okien? Fiu, fiu...
OdpowiedzUsuńNo a jak człek pomyśli, ile w Ermitażu mają okien i podłóg to już całkiem się robi głupio, że człek narzeka. Poza tym czysty dom jest priorytetem - po cholerę chodzić do pracy, gotować, zajmować się dziećmi czy nie daj Boże czytać książki? Sprzątaj, po toś się urodziła!
UsuńSzczególnie w tym ogrodzie tych okien...
UsuńPrawda jest taka, że jest grupa ludzi dla których sprzątanie to czynność nad którą się nie zastanawiają, tylko na autopilocie robią. Na zasadzie, tych złotych rad jakie otrzymujemy w życiu, nie kochasz=to się rozwiedz, brudno=posprzątaj, musisz=zrób. Taaaak! Wiemy, że trzeba, że jest fajniej, że endorfiny i duma. Niektórzy jednak nie mają w głowie programu wyczucia na drobinki kurzu, nie mają syndromu zbieracza, ani tresowanych karaluchów, ale wysoki próg odporności na bałagan. I dużą dawkę tolerancji dla samego siebie, żeby sobie odpuścić czasem. A potem nadchodzi czas, że się wstaje o poranku i nadrabia 3 mc zwłoki.
zgadzam sie z donna. sprzatanie jest NAJWAZNIEJSZE.
Usuńjak mam swiadomosc, że sie nie wyrobie w ciagu dnia, poprostu skracam sen. np wstaje o 3.30. i napierdalam miotla, mopem, sciereczka jan niezbedny. mozna? mozna! trzeba tylko chciec!
Byl taki zart rysunkowy na fejsie.
UsuńOna: moj Boze, dopiero sprzatalam i znow wszedzie balagan.
On: Spisz w nocy, to ci sie zbiera...
Widac nie dla wszystkich to zart
Ale ja tu czegoś nie rozumiem, eeewa, w takim nieposprzątanym śpisz?
Usuń=> eeewa, ale wiesz, ja naprawde mialam taka kolezanke w pracy, co jak sie czasem obudzila np. godzine przed budzikiem, to sprzatala, zamiast jak normalny czlowiek, obrócic sie na drugi bok i ponownie przyciac komara. Najbardzij utkwil mi w pamieci ten raz, gdy wlasnie rannym switem graniczacym z noca zdecydowala sie POUKLADAC SKARPETKI w szafie. Bedac w szoku, nie wpadlo mi do glowy zapytac o szczególy (kolorami? wzorami? wartoscia w zlocie?).
Usuńalmo, no coz. pani domu tez czlowiek. szczegolnie po butelce wina. jednak nie mysl, ze sen w nieposprzatanym jest spokojny. bynajmniej.
Usuńeeewa: po butelce wina, to sen w posprzatanym bylby niespokojny. Tyle czasu zmarnowane, ktory mozna bylo wykorzystac na druga butelke!
Usuń"zdanŻamy" ....
OdpowiedzUsuńDoprawdy???
OdpowiedzUsuńMoze i "zdanŻamy", ale Ty wyraznie za Autorki mysla nie nadONżasz.
Weź dzieciaki, pospiesznie opuść lokum i dłuuuugo nie wracaj :) dzwoniąc oczywiście wcześniej po panią, która chętnie ogarnie. Upieczesz dwie pieczenie na jednym ogniu: po powrocie bedziesz mogła jeść z podłogi, no i dasz komuś zarobić :) hmm.. że też ja na to wcześniej nie wpadłam u siebie. M.
OdpowiedzUsuńPieczeń też lepiej zamówić na mieście, bo potem piekarnik do szorowania i znów jesteś w punkcie zero.
UsuńA byla w jakims filmie kostiumowym taka scena: Pani Domu machajac paluszkiem steruje bezlitosnie pól dnia dziewkami sluzebnymi, tu umyj, tu wytrzyj, te srebra za malo sie blyszcza, tu wypastuj, tu wywoskuj itd itp. Potem przychodzi z pracy Pan Domu i rzuca do Pani taki tekst: "Ah! Znowu dom pachnie i blyszczy dzieki TOBIE, kochanie."
OdpowiedzUsuńNo. Czyli ten nasz burdel to wina zmiany struktur spolecznych.
nie cierpię sprzątać ble
OdpowiedzUsuńJa tez nie
UsuńA ja widziałam taki Mem i wrylam go sobie w mózg:
OdpowiedzUsuńWYSPRZATANY DOM JEST OZNAKĄ ZMARNOWANEGO ŻYCIA.
Jeszcze chwila I ma scianie go sobie wyryje.... Dlutem!
Pozdrowienia. Kaśka z Freyhouse