W czasie gdy Aramaj urządza rodzinie nerwowe piekiełka, Buniozyl, o litościwa genetyko, jest miły, wdzięczny i sympatyczny.
- Bunio to taki promyczek - rozczula się małżonek patrząc jak młody, monologując zawzięcie, wykonuje ekwilibrystyczne "Skoki! Z górnej! Półki!" do basenu.
- Tja - mówię z wrodzonym optymizmem - Zaczyna się zwykle niewinnie - najpierw jest PROMYCZEK, a potem MUTANT POPROMIENNY.
Wot' żyzń.
poniedziałek, 22 lipca 2013
piątek, 19 lipca 2013
piękny wiersz, ale długi
Czy wspominałam, że niełatwo jest zdzierżyć nastolatka?
Frustrujące to jest zajęcie.
Parafrazując mistrza Ildefonsa można by sprawę relacji mateczki z dorastającym dzieciątkiem pokrótce nakreślić tak:
Ona mi pierwsza pokazała księżyc
Który ja teraz mam centralnie w dupie
Można by również dostać wylewu krwi do mózgu, hajny mediny, szału i konwulsji, ale się nie dostaje, gdyż pierwszym przykazaniem jest zachować zimną krew. Czasem jest wszakże niezwykle trudno i gdyby się miało pavulon to już by było dawno po zastrzyku. Ale jako, że się nie ma, to się sięga po broń najstraszliwszą - MARTWIĘ SIĘ GDY, JEST MI SMUTNO KIEDY, SPRAWIA MI BÓL, IŻ.
Wiem, że brzdąkanie na poczuciu winy małoletniej, niechcący empatycznej w najskrytszym zakamarku swego kamiennego serduszka, jednostki nie jest może zagraniem do końca czystym, ale zawsze to lepsze, niż pogoń z siekierą, nespa?
Niemniej wierzę w tego człowieka, pamiętam go jak przez mgłę, tuszę, że wróci jeszcze lepszy i piękniejszy, że to co włożyłam, a było tego niemało, wszak przez lat osiem z okładem był jedynakiem, epicentrum wszechświata i okolic, zatem to co wpakowałam do tego pieca wyjdzie bochnem rosłym i pachnącym, nie zaś zakalcem z pleśnią.
Albo nie wiem, herbatnikiem.
Frustrujące to jest zajęcie.
Parafrazując mistrza Ildefonsa można by sprawę relacji mateczki z dorastającym dzieciątkiem pokrótce nakreślić tak:
Ona mi pierwsza pokazała księżyc
Który ja teraz mam centralnie w dupie
Można by również dostać wylewu krwi do mózgu, hajny mediny, szału i konwulsji, ale się nie dostaje, gdyż pierwszym przykazaniem jest zachować zimną krew. Czasem jest wszakże niezwykle trudno i gdyby się miało pavulon to już by było dawno po zastrzyku. Ale jako, że się nie ma, to się sięga po broń najstraszliwszą - MARTWIĘ SIĘ GDY, JEST MI SMUTNO KIEDY, SPRAWIA MI BÓL, IŻ.
Wiem, że brzdąkanie na poczuciu winy małoletniej, niechcący empatycznej w najskrytszym zakamarku swego kamiennego serduszka, jednostki nie jest może zagraniem do końca czystym, ale zawsze to lepsze, niż pogoń z siekierą, nespa?
Niemniej wierzę w tego człowieka, pamiętam go jak przez mgłę, tuszę, że wróci jeszcze lepszy i piękniejszy, że to co włożyłam, a było tego niemało, wszak przez lat osiem z okładem był jedynakiem, epicentrum wszechświata i okolic, zatem to co wpakowałam do tego pieca wyjdzie bochnem rosłym i pachnącym, nie zaś zakalcem z pleśnią.
Albo nie wiem, herbatnikiem.
piątek, 5 lipca 2013
teoria wielkiego podrywu
I łkam, że takie cudne stworzenie - ufne, rozkoszne, naiwne i słodkie - zmutuje, jak to poprzednie i zamieni się w ponure, kolczaste, gruboskórne i w dodatku w faceta, a z facetami to my się nie rozumiemy, i gdy tak łkam, mąż rzecze, że trudno, że teraz przyjdzie ci już tylko czekać na wnuki, babciu.
- Jakie wnuki? - pytam rzeczowo - Ze stacją dysków?
- Nie. Z Cyberduckiem.
Cha, cha! My ass.
- Jakie wnuki? - pytam rzeczowo - Ze stacją dysków?
- Nie. Z Cyberduckiem.
Cha, cha! My ass.
czwartek, 4 lipca 2013
bajki robotów
Lema, owszem, też w domu mamy.
Buniozyl miota się w majtkach walcząc zaciekle z niewidzialnymi z okolic kosmosu:
Cybeeer cios - hadzia! Cybeeer szczał - pidźżżż! Cybeeer walka - tadam! Cybeeer bombaaa - kabum!
(W tym samym czasie jego starszy brat miota się w cybeeerprzestrzeni grając w Starcrafta Dla porządku należy dnotować, że WOT poszedł w odstawkę równie nagle, jak się pojawił. Zjadł po drodze parę ładnych stów na lufy oraz mały czołg porucznika Grubera. RIP mu w oko. Amen).
Buniozyl miota się w majtkach walcząc zaciekle z niewidzialnymi z okolic kosmosu:
Cybeeer cios - hadzia! Cybeeer szczał - pidźżżż! Cybeeer walka - tadam! Cybeeer bombaaa - kabum!
(W tym samym czasie jego starszy brat miota się w cybeeerprzestrzeni grając w Starcrafta Dla porządku należy dnotować, że WOT poszedł w odstawkę równie nagle, jak się pojawił. Zjadł po drodze parę ładnych stów na lufy oraz mały czołg porucznika Grubera. RIP mu w oko. Amen).
poniedziałek, 24 czerwca 2013
mint or lemon?
Dziewczęta, a nade wszystko chłopcy!
Który kolor fajny?
Który pedalski?
A który chujowy?
Odnośna ankieta znajduje się po prawo.
Pomocy!!!
Który kolor fajny?
Który pedalski?
A który chujowy?
Odnośna ankieta znajduje się po prawo.
Pomocy!!!
czy coś
No sama nie wiem, sama nie wiem.
Teoretycznie przetaczają mi się złote myśli, ale nim zdążę je w spiżu odlać bądź wykuć w marmurze robią: pstryk!
Ciepło.
Kot leży na prawym boku, na lewym boku, na prawym, na lewym. Cztery razy dziennie zmienia bok, by z nastaniem bryzy wieczornej złapać demona i galopować z wytrzeszczoną gałką oczną, uchem wzdłuż tułowia ległym, ciąć wzdłuż i w poprzek, zygzakiem w pionie, susami, endlując, podługowato obrzucać niewidzialną tkaninę metrażu misternym haftem swojego zajoba.
Czy coś.
Teoretycznie przetaczają mi się złote myśli, ale nim zdążę je w spiżu odlać bądź wykuć w marmurze robią: pstryk!
Ciepło.
Kot leży na prawym boku, na lewym boku, na prawym, na lewym. Cztery razy dziennie zmienia bok, by z nastaniem bryzy wieczornej złapać demona i galopować z wytrzeszczoną gałką oczną, uchem wzdłuż tułowia ległym, ciąć wzdłuż i w poprzek, zygzakiem w pionie, susami, endlując, podługowato obrzucać niewidzialną tkaninę metrażu misternym haftem swojego zajoba.
Czy coś.
piątek, 7 czerwca 2013
teoria dysonansu poznawczego w praktyce
Tym większe szczęście, im większe nieszczęście. Z kolei im większe nieszczęście tym, relatywnie, większe szczęście.
Ale jak to pogodzić będąc Matką?
Dzwoni Matka z radosną nowiną:
- Siostra Sister kupiła sobie samochód z floty zakładowej za 20000! A ILE TWÓJ KOSZTOWAŁ?
Ja na to, z dumą, że 34 tysiące!
Na to Matka struchlała, zassała się w sobie, że jak drogo, jak drogo!
Jak to drogo, pytam, za trzylatka w wersji titanium, do chuja pana, ze wszelkimi szykanami, zagraniczny, po płaskim jeździł, panie, Niemiec płakał, jak sprzedawał, to jest drogo?
No niby tak, niby nie, niby racja, ale co tam komu po tempomacie czy głośnomówiących dżipiesach, gdy uczucie taniości bezcenne, dojmujące i nieszczęście polegające na różnicy czternastu tysięcy (i co prawda dwóch lat rocznika, ale oj tam, nie poznałbyś, jak i zarówno kolorem nie jedziesz) i rana po tym wkładzie wirtualnym już broczy, już ból rwący czternaście tysięcy, czternaście tysięcy, ile by to mogło być z tego na lokacie, na rachunku, na rorze, we skoku.
Skoro widzę, że i tak już leży, to kopię mówiąc, że na kredyt i razem to będzie ze czterdzieści parę.
Oj, tak się nie robi. Nóżka mi uschnie.
A jeśli do tego dodamy, że słychać turbosprężarkę...
Ale jak to pogodzić będąc Matką?
Dzwoni Matka z radosną nowiną:
- Siostra Sister kupiła sobie samochód z floty zakładowej za 20000! A ILE TWÓJ KOSZTOWAŁ?
Ja na to, z dumą, że 34 tysiące!
Na to Matka struchlała, zassała się w sobie, że jak drogo, jak drogo!
Jak to drogo, pytam, za trzylatka w wersji titanium, do chuja pana, ze wszelkimi szykanami, zagraniczny, po płaskim jeździł, panie, Niemiec płakał, jak sprzedawał, to jest drogo?
No niby tak, niby nie, niby racja, ale co tam komu po tempomacie czy głośnomówiących dżipiesach, gdy uczucie taniości bezcenne, dojmujące i nieszczęście polegające na różnicy czternastu tysięcy (i co prawda dwóch lat rocznika, ale oj tam, nie poznałbyś, jak i zarówno kolorem nie jedziesz) i rana po tym wkładzie wirtualnym już broczy, już ból rwący czternaście tysięcy, czternaście tysięcy, ile by to mogło być z tego na lokacie, na rachunku, na rorze, we skoku.
Skoro widzę, że i tak już leży, to kopię mówiąc, że na kredyt i razem to będzie ze czterdzieści parę.
Oj, tak się nie robi. Nóżka mi uschnie.
A jeśli do tego dodamy, że słychać turbosprężarkę...
Subskrybuj:
Posty (Atom)