wtorek, 15 stycznia 2013

portret rodzinny we wnętrzu























To mógłby być mój autoportret, gdyby nie fakt, że namalowała go Aleksandra Waliszewska.
Poza tym wszystko się zgadza.
WSZYSTKO.
Nawet ten mały, bury skurwysyn z boczku, oczka mu świecą - zapewne właśnie nasrał do wanny.

5 komentarzy:

  1. Oj zdaje się, że ko(t)egzystencja jest barwna ... Nie daj się, walcz i bądź dzielna :D
    Ja dziś dowiedziałam się, że astma, na którą choruję od 4 lat to nie astma tylko alergia na tę moją ku*wę garbatą ...

    OdpowiedzUsuń
  2. nieprawda, to ja pozowalam waliszewskiej wras z rodzinom.

    OdpowiedzUsuń
  3. o kocie tak nie wolno bo mu będzie przykro

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja myślałam, że ten mały to nowe dziecko :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Codziennie rozpoczynam dzień od tego Twojego wpisu z 'autoportretu" z kotami... i zawsze mi jakoś lepiej i daję radę przetrwać do kolejnego poranka:):)) jesteś miszczzzzu;)

    OdpowiedzUsuń