Czy wspominałam, że niełatwo jest zdzierżyć nastolatka?
Frustrujące to jest zajęcie.
Parafrazując mistrza Ildefonsa można by sprawę relacji mateczki z dorastającym dzieciątkiem pokrótce nakreślić tak:
Ona mi pierwsza pokazała księżyc
Który ja teraz mam centralnie w dupie
Można by również dostać wylewu krwi do mózgu, hajny mediny, szału i konwulsji, ale się nie dostaje, gdyż pierwszym przykazaniem jest zachować zimną krew. Czasem jest wszakże niezwykle trudno i gdyby się miało pavulon to już by było dawno po zastrzyku. Ale jako, że się nie ma, to się sięga po broń najstraszliwszą - MARTWIĘ SIĘ GDY, JEST MI SMUTNO KIEDY, SPRAWIA MI BÓL, IŻ.
Wiem, że brzdąkanie na poczuciu winy małoletniej, niechcący empatycznej w najskrytszym zakamarku swego kamiennego serduszka, jednostki nie jest może zagraniem do końca czystym, ale zawsze to lepsze, niż pogoń z siekierą, nespa?
Niemniej wierzę w tego człowieka, pamiętam go jak przez mgłę, tuszę, że wróci jeszcze lepszy i piękniejszy, że to co włożyłam, a było tego niemało, wszak przez lat osiem z okładem był jedynakiem, epicentrum wszechświata i okolic, zatem to co wpakowałam do tego pieca wyjdzie bochnem rosłym i pachnącym, nie zaś zakalcem z pleśnią.
Albo nie wiem, herbatnikiem.
Trzymam kciuki za opcję "bochen" :-)
OdpowiedzUsuńpotencjalne synowe nie mialyby nic przeciwko opcji herbatnik, czy jakies inne ciastko, jak sadze. ale co te maloletnie zdziry wiedza o zyciu.
OdpowiedzUsuńto wszystko przez system z gimnazjum
OdpowiedzUsuńnadzieja matka...khem..matek nastolatkow powiedzmy.
OdpowiedzUsuńpodpisano:
matka nastolatka.