Nie chce do domu.
Tam jestem poddawana rozmaitym naciskom.
Nacisk numer jeden: co dzis na obiad.
Co ludzie jedza?
Prosze mi tu szybciutko napisac co panstwo dzisiaj spozywacie w ramach cieplego posilku.
Nie posiadam za grosz wyobrazni kulinarnej. Nie-na-wi-dze dotykac surowych mies. Znajomosc z daniem w formie prefabrykatu powoduje u mnie zniechecenie do gotowego juz, chocby nawet apetycznie dymiacego na talerzu.
Na talerzu, ktory zaraz potem sobie bede musiala umyc, w nagrode za pieknie wykonany obiad.
Ponadto male dziecko ciagle wyje a duze ciagle plasa. Mam przemozna chec sie schowac do mysiej dziury na okres kiedy dorosna i skoncza, odpowiednio wyc i plasac.
I jesc obiad.
Niech juz ida jesc w biurze.
Albo niech im zona gotuje.
Jak bede dorosla nie bede gotowac nigdy nikomu zadnych obiadow, no chyba, ze zapragne z calej duszy.
W co watpie.
Jesteś lepsza niż Czubaszek:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam autorkę nituzinkowego bloga, i czytam dalej!